Adam Iłenda - zawód: grafik

Adam Iłenda - zawód: grafik

Jest Pan absolwentem LO w Sokółce, jakie wspomnienia przychodzą Panu do głowy w kontekście majowego Zjazdu Absolwentów?

    Dyrektor Bujwicki ścigający za tarcze i sprzedający je przed wejściem do szkoły tym, co ich zapomnieli. Pseudonimy nauczycieli: Pumeks, Irys, Zając, Roman, Gęś, Buła, Wydra, Wołga, Koza, Kiki, Babcia, Bukwa itd… kto wtedy się uczył, wie o kogo chodzi. Oraz ich osobowości - od ekscentrycznego prof. Kossakowskiego do absolutnie poukładanej i uwielbianej przez uczniów prof. Stasi Badury (tak ją nazywaliśmy Stasia). Znajomości, które nie zatarły się przez lata. No i masa wspomnień: wyjazdy, imprezy, miłości, porażki i sukcesy. Z mojej perspektywy LO było SUPER!

Zaprojektował Pan oprawę graficzną Zjazdu. Czym się Pan kierował, wybierając motyw dmuchawca?

    Miałem kilka pomysłów. Ten najbardziej spodobał się zleceniodawcy. Dmuchawiec jest fotogeniczny. A porównanie naładowanych potencjałem do wzrostu i rozwoju nasion z abiturientami opuszczającymi mury szkoły jest ładne i nośne, i wielowątkowe. Każdy ma takie same szanse … los jednak może decydować inaczej. Każde pokolenie lądowało w innej rzeczywistości. Można wokół tego zbudować ciekawą i rozbudowaną analogię do młodych ludzi i ich startu w dorosłość.


Studia na ASP po sokólskim ogólniaku to chyba mała wolta w ścieżce edukacyjnej?

    I tak, i nie. Moja mama postawiła zdecydowane veto pomysłowi nauki w Liceum Plastycznym w Supraślu. Naturalnym wyborem był „Ogólniak”. Chciałem pójść do klasy humanistycznej – nie było do niej zbyt wielu chętnych, więc trafiłem do ogólnej. Od początku nauki wiedziałem, co chcę w życiu robić i jakie są moje cele. Rozbudowany program LO dawał mi niewiele czasu na przygotowania do studiów. Więc jak dla mnie był to duży wysiłek. Na początku (w 1. klasie) chodziłem na lekcje rysunku do pani Celiny Łuckiewicz. Od połowy 2. klasy, praktycznie do matury dojeżdżałem 2 razy w tygodniu do Białegostoku na 2-3 - godzinne zajęcia przygotowujące do studiów, u pani Beaty Wasilewicz. Na całe szczęście pani Beata zrezygnowała z honorarium za lekcje – inaczej nigdy nie byłoby mnie na nie stać. Nie bez znaczenie pozostaje postawa nauczycieli w Liceum. Przy okazji mojej pierwszej wystawy w Sokólskim Domu Kultury (Ewka Petelczyc, WIELKIE DZIĘKI za tę i inne wystawy) wyszły na jaw moje plany dotyczące studiów artystycznych. Od tego momentu nauka w szkole stała się lżejsza. Pani prof. Kozłowska, Miszkin, Orciuch wymagały ode mnie minimum, ale za to z historii (prof. Z. Moździerska ) i polskiego (prof. E. Drewniak) miałem trochę podkręconą śrubę. Bardzo sobie cenię to indywidualne traktowanie i zaangażowanie nauczycieli. Jestem przekonany, że również dzięki nim dostałem się na grafikę za pierwszym razem – co nie było wtedy takie łatwe.

Z tego co wiemy, projektowanie graficzne – to u Państwa niemal rodzinna tradycja.

    Nie jestem pierwszym z mojej rodziny. Moje dzieci mogą mówić o rodzinnej tradycji. Tata grafik, zaś ze strony rodziny ich mamy - dwoje znakomitych malarzy. Państwo Łabanowscy znani są chociażby z renowacji fresków w Pałacu Branickich w Białymstoku. Córka i Syn rzeczywiście wybrali pokrewne zawody. Paulina zajmuje się projektowaniem odzieży, Wojtek jest rzeźbiarzem, Zuzia wybrała inną ścieżkę, choć talentów plastycznych jej nie brakuje i planuje w tym roku zdawać do Akademii Teatralnej. Trzymam za nią kciuki.

Proszę nam opowiedzieć o projektach, z których jest Pan najbardziej dumny?

    Z tych, co są jeszcze przede mną. Lubię projektowe wyzwania.

Co Pan robi, jeśli brakuje Panu inspiracji?

    Jestem zawodowcem. Brak inspiracji nie wchodzi w grę. Projektowanie to bardziej rodzaj ćwiczenia intelektualnego niż oczekiwanie na „natchnienie”. Studia uczą myślenia projektowego, morfologia wizualna i psychofizjologia widzenia należały do najtrudniejszych przedmiotów na uczelni. Z wiedzy tej korzystam do dziś. Oczywiście, jak w każdej dziedzinie - tak i tutaj, wiedzę trzeba aktualizować i nieustannie się uczyć.

Jakie ma Pan sposoby na pobudzenie kreatywności?

    Kawa i porządek wokół. Nie zaczynam nowego projektu, zanim nie posprzątam po starym.

Dobry przekaz graficzny powinien zawierać...

    Intrygę.

Czego Panu życzyć?

    Dobrej kondycji oraz wspaniałych zawodowych wyzwań na przyszłość.

Dziękujemy za rozmowę


Łukasz Mucuś, Aneta Tumiel

Zdjęcia


Tagi:adam iłendaabsolwenci LO w Sokółcegrafik

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.