galeria
Chrystus zmartwychwstał - zaprawdę zmartwychwstał!
Tymi słowami, zgodnie z tradycją, pozdrawiają się wyznawcy prawosławia podczas Świąt Wielkiej Nocy.
Radość Paschy celebrowana jest przez cały tydzień w trakcie nabożeństw, które to sprawowane są przy otwartych królewskich wrotach ikonostasu. Przed nimi stoi poświęcony chleb zw. Artosem - symbol Zmartwychwstałego Chrystusa.
W tygodniu wielkanocnym każdy może wejść na dzwonnicę i zgodnie z tradycją zadzwonić dzwonem, by jego dźwiękiem obwieścić Zmartwychwstanie Pańskie. Tradycję tę szczególnie lubią dzieci i młodzież.
Dawniej obdarowywano się także pisankami, dzieląc się tym samym symbolicznie radością Zmartwychwstania Pańskiego. Pisanki trafiały również do chrześniaków (wołoczebne).
Kolejną tradycją wielkanocną, dziś już zapominaną, byli „wołoczebnicy”, którzy chodzili pod domach ze śpiewem, życząc gospodarzom wszelkiej pomyślności. W okolicach Krynek nazywano ich „wołokalnikami”, tam żywa była tradycja tzw. „wołokania”. Pisankami obdzielano tychże „wołokalników” w ramach wykupu panien przed żartami.
Wspomniana nazwa „wołoczebne” (wołoczonne) przetrwała do dziś i określa się nią wielkanocne prezenty, które otrzymuje dziecko od rodziców chrzestnych.
Współcześnie wielkanocny zwyczaj zdobienia jaj ma wymiar symboliczny, ale dawniej jaj przygotowywało się bardzo dużo, bo pełniły wiele magicznych funkcji - miały chronić gospodarstwo i zapewniać mu pomyślność. Pisanek, kraszanek itp. musiało wystarczyć nie tylko dla rodziny i do wzajemnego obdarowywania, ale także nie mogło ich zabraknąć do dziecięcych zabaw w „wybijanie” i „kaczanie”, czyli sprawdzanie, które z jaj ma najtwardszą skorupkę albo dalej się potoczy.
Jerzy Białomyzy wicestarosta sokólski wspomina:
Święta Wielkanocne zawsze wiążą mi się i kojarzą z wiosną, ze zwycięstwem optymizmu nad jesiennym i zimowym marazmem. Ze zwycięstwem życia nad śmiercią. Z pozdrowieniem każdego napotkanego człowieka słowami „Christos woskresie”, żeby podzielić się radością płynącą ze Zmartwychwstania. A zwyczaje, hm… z czasów dzieciństwa – pamiętam jak dziadek symbolicznie - w Niedzielę Palmową chłostał domowników witkami wierzbowymi, po powrocie z cerkwi. Był też zwyczaj tzw., „wybitek”. Brało się jajko, już pomalowane i uderzało nim w nadstawione przez kogoś. Czyje jajko się stłukło, ten miał je oddać. Szczęśliwy posiadacz jajka z mocną skorupką niejednokrotnie stawał się bogatszy o kilkanaście pisanek wygranych od kolegów.
Na wielkanocnym stole wyznawców prawosławia znajdują się te same potrawy, co i u katolików. Dobór potraw jest raczej (w mojej ocenie) warunkowany regionem, w którym żyjemy, a nie wyznaniem. Kiedyś - na moim rodzinnym stole – koniecznie musiał się znaleźć chrzan zabarwiony sokiem z buraka ćwikłowego. Chrzan wykopywałem w swoim ogródku, później mój Tata tarł go na tarce - trzeba było to robić na podwórku - w domu nie dało się wytrzymać, tak w oczy szczypało.
Te święta ze względu na narodową kwarantannę i zagrożenie wirusem COVID-19 będą inne niż zazwyczaj, spotkania rodzinne muszą być ograniczone do domowników. Wierni zaś połączą się modlitwą w liturgii transmitowanej za pomocą mediów.
Tekst opr. red., fot. Pixabay