galeria
Ostanie czasy utwierdziły mnie w przekonaniu, że jeżeli ktoś mi mówi, że nic nie możemy zrobić, to znaczy, że możemy i to dużo! A jeśli dodaje, że nie ma, czym się martwić, bo to dla nas dobre będzie, to trzeba się temu przyjrzeć jeszcze uważniej!
Czytam sobie nasze lokalne media i sposób, w jaki przedstawiona jest relacja z sobotnich konsultacji, w sprawie bocznicy kolejowej, w bezpośrednim sąsiedztwie wsi Bohoniki i Bobrowniki. Jako, że tu się urodziłam i tu mieszkam, jestem emocjonalnie związana z tymi miejscami i zapewne subiektywnie patrzę na temat. Zapewne każdy z nas widział zagadnienie z innego punktu i to jest całkowicie zrozumiałe i normalne.
Ja zwróciłam uwagę na to, że w naszej Gminie jest ponad 400 zabytków o znaczeniu archeologicznym i każda zmiana w krajobrazie zmienia kontekst tych zabytków i należy to uwzględniać w dokumentach planistycznych…
Władze gminne negatywnie zaopiniowały projekt w sprawie poszukiwania złóż w okolicach Bohonik, Minister Środowiska uchylił tę decyzję, a Wojewoda Podlaski nakazał wprowadzać udokumentowane złoża, bo do tego obliguje prawo, ale co to za prawo, które nie służy, a wymusza? To nie jest prawo boskie, tylko ludzkie, podlegające zmianom, a najwyższe prawo naszego kraju – Konstytucja, gwarantuje zapobieganie ,,jednostkowym zakusom, by zawłaszczyć dobro wspólne’’, a takim dobrem na pewno jest dziedzictwo kulturalne, historyczne i przyrodnicze terenów na których mieszkamy.
Andrzej Nowakowski - Podlaski Konserwator Zabytków potwierdził, że na trasie planowanej bocznicy znajduje się stanowisko archeologiczne, podlegające ochronie. Stanowisko to pochodzi z okresu nowożytnego (XVI – XIX wiek). Na podstawie rozrzutu materiału, teren ten może obejmować od 1 do 5 ha. Jakie informacje zawiera w sobie to stanowisko? Będzie to możliwe do ustalenia, dopiero po rozkopaniu i przeprowadzeniu badań przez archeologów. Konserwator zalecił, więc zmianę przebiegu bocznicy by nie zniszczyć tego stanowiska. Głos w tej sprawie zabierała też Zofia Cybulko Kierownik Wydziału Rejestru i Dokumentacji Zabytków, Jerzy Maciejczuk Zastępca Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Jak powiedział Wojciech Rećko, Sołtys Bobrownik, być może za kilka lat nie będzie już czego chronić, bo inwestorzy nie zatrzymają się na Bohonikach i za 10, 20 lat staniemy się pustynią, do której nikt nie zechce przyjechać, a Prezes Związku Tatarów RP Jan Adamowicz zapytał – Co zrobić z dziedzictwem Tatarów? Czy do wsi Bohonik będzie prowadził oszklony tunel? Gdzie jest uczciwość? Czy my malutcy, zwykli obywatele jesteśmy tylko mięsem armatnim? Jego obawy podzieliła Zofia Konopacka Sekretarz Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Bohonikach, która obawia się, że podzielimy los mieszkańców przesiedlonych ze swoich wsi na potrzeby Zalewu Siemianówka, czy Jeziora Solińskiego.
Trudno zignorować też mieszkańców Drahli, którzy są bardzo umęczeni przejazdami ciężarówek przez ich wieś. Pani Sołtys Ewa Szydłowska liczy na to, że bocznica odciąży ich wieś, ale czy tak będzie naprawdę? Nie wiem. Na sali byli przedstawiciele tylko dwóch żwirowni: Pan Lach i Pan Rupiński, oni mogą składać deklaracje w swoim imieniu, ale co z pozostałymi żwirowniami, których jest kilkadziesiąt? Kto da gwarancję?
Czy inwestycja jest potrzebna miastu? – zapytał radny Antoni Cydzik i wskazał na to, że wzmożony ruch na torach spowoduje blokadę miasta, zarówno od strony ulicy Kryńskiej jak i Białostockiej, no i po co rozkopywać teren na wschód od Sokółki skoro jest tyle kopalni na trasie do Białegostoku i ciężarówki nie muszą wtedy przejeżdżać przez Sokółkę.
Przedstawiciel PKP jak i władze potwierdziły to, że kolej będzie się modernizować i przebudowywać (linia 6 i 57). Jesteśmy na trasie jedwabnego szlaku i na pewno nastąpi wzrost ruchu kolejowego, czyli odciążymy drogi, żeby przeciążyć tory i skazać wszystkich mieszkańców gminy na przymusowe postoje na przejazdach? Wiadukt i obietnice, że jego budowa rozpocznie się w tym roku są dla mnie, póki co mrzonkami.
Mufti Tomasz Miśkiewicz powiedział, że nie możemy dopuścić do zniszczenia zabytków i zwrócił się do władz i radnych o zorganizowanie spotkania z udziałem Ministra Środowiska, Marszałka i Wojewody, by ustalić, w jakim kierunku to wszystko ma iść? Co będzie za 30 lat? Na czym opierać się podejmując decyzje o inwestycjach, jakie są przeprowadzane w Muzułmańskiej Gminie Wyznaniowej w Bohonikach.
Powrócił też temat ,,zachłannych rolników co ziemię sprzedali’’ i ten argument zawsze mnie powala, bo taki jest świat, że jeden uważa swoją małą ojczyznę za bezcenną, a drugi sprzeda ojcowiznę bez mrugnięcia okiem i tak było zawsze i zapewne będzie, więc nie ma co przerzucać odpowiedzialności na szarych obywateli, bo to władze i radni decydują o przeznaczeniu terenu – o czym wspomniał radny Cydzik.
Poruszony został też temat wytwórni mas bitumicznych, na terenie kopalni położonej w bezpośrednim sąsiedztwie wsi Bohoniki. Ma być ,,czysto, przejrzysto, pachnąco i tanio’’ dla Gminy, tylko przetarg już się odbył, cena za drogę ustalona. Czyżby inwestor, firma Unibep, już wtedy wiedziała, że będzie lokować się koło Bohonik? Inwestycja ma być na czas przebudowy trasy w kierunku Dąbrowy, cena przetargu ustalona, więc jak ma być taniej? A, że inwestorowi wygodniej i oszczędniej, a co my z tego mamy? Czy oszczędności poczynione na tej wygodzie wrócą do gminnej kasy?
Miałam też okazje dowiedzieć się, trochę więcej o rekultywacjach, zasadach wygaszania i zamykania wyeksploatowanych kopalni i czynnikach ekonomicznych, które np. nie pozwalają na przebieg trasy w innym miejscu, o co pytał Przewodniczący Rady Miejskiej Daniel Supronik i radny Karol Puszko.
Zastanawia mnie też jak może być opłacalne zasypanie zbiornika w Kundzinie, a nieopłacalne i zupełnie nieekonomiczne wyrównanie ogromnej hałdy przy wygaszonej już żwirowni? Jako mały rolnik nie mogę dokupić ziemi i rozwijać swego gospodarstwa, bo wyśrubowane ceny za hektar nie pozwalają mi na to. Po rekultywacji i wyrównaniu terenu rolnicy mogliby te ziemie kupić lub odkupić i marzę by ten proces rozpoczął się jak najszybciej. Dziękuje przedstawicielom żwirowni (Pan Lach i Pan Rupiński) za dyskusje na ten temat, bo to pokazuje mi bardziej ludzkie oblicze całego interesu, za którym też stoją ludzie.
Pamiętajmy też o tym, że umiejscowienie uciążliwych inwestycji, obok historycznej miejscowości Bohoniki to ,,strzał we własną stopę''! Czy wiemy ile turystów przewija się przez ,,Szlak Tatarski" i jaki jest w tym potencjał i że to wszystko można zniszczyć bezpowrotnie. Żwirownie, których rozrostu nikt chyba nie kontroluje, brak rekultywacji, plany bocznicy i wytwórnia mas bitumicznych. To jest czasowy przychód i kiedyś złoża się wyczerpią, a następne pokolenie zostanie ze skutkami naszych decyzji.
Czy ktoś zastanawiał się ile wydaje przeciętny turysta na wyżywienie w okolicznych restauracjach, barach, sklepach, hotelach, agroturystykach, stacjach paliwowych i ten przychód nigdy się nie skończy i nie wyczerpie, jeśli będziemy dbali o swoje otoczenie i że to jest mnóstwo miejsc pracy. Nikt nie mówi o życiu w zacofaniu, ale niedopuszczalne jest niszczenie dziedzictwa kulturalnego i historycznego, który jest naszym głównym atutem, czymś co nas definiuje, wyróżnia i czyni wyjątkowymi, na tyle by ściągać tłumy z Polski i zza granicy. Postęp techniczny - tak, ale zrównoważony, przemyślany, zaplanowany, a nie taki, który degraduje walory naszego regionu.
Ewa Rajżewska - Bieszczad