Do poczytania, do posłuchania...

Do poczytania, do posłuchania...

Krzysztof Koziołek "Święta tajemnica" Wydawnictwo Manufaktura Tekstów 2014

Napięcie jest to wielkość skalarna charakteryzująca różnicę potencjałów pomiędzy dwoma punktami pola elektronicznego. Ale nie o takim napięciu będzie dziś mowa. Raczej o takim, które zamraża każdy nerw, skraca oddech, przyspiesza bicie serca i ściąga brwi. Monotonne życie księdza Sambora przerywa makabryczne wyznanie podczas porannej spowiedzi. Tajemniczy penitent za kratami konfesjonału przyznaje się do popełnienia okrutnej zbrodni. Coś, co ksiądz Sambor bierze za ponury żart, rozwiewają wieczorne wiadomości. Mężczyzna pojawia się znowu. I znowu. I znowu. Duchowny, związany tajemnicą spowiedzi, nie może zgłosić sprawy na policję. Nie może również bezczynnie czekać. Postanawia więc znaleźć mordercę na własna rękę, nie wiedząc jakie niebezpieczeństwo na siebie ściąga. "Święta tajemnica" Krzysztofa Koziołka podzielona jest na dwie części. Pierwsza to osobliwy kryminał, druga zaś to szokujący thriller sądowniczy. W obu konwencjach sprawdza się rewelacyjnie. Pan Krzysztof postawił swojego bohatera przed dylematem moralnym jakiego nie da się rozwiązać. Może być tylko źle lub gorzej. Pisarz zgrabnie nakręca spiralę emocji, która wciąga czytelnika niczym grząski grunt i przykuwa do książki niewidzialnymi kajdanami. Chcąc, nie chcąc "Świętą tajemnicę" przeczytają Państwo na raz. Może to być również najszybciej przeczytana powieść w Państwa życiu, zaś cytat z 224-tej strony śmiało pretenduje na kandydata do osobistego motta. Historia księdza Sambora zostanie z nami jeszcze długo op zamknięciu ostatniej strony. 

 

The Pryzmats "Coś z niczego" Wydawnictwo Sony Music 2012

Płyta formacji The Pryzmats p.t. "Coś z niczego" ukazała się w 2012 roku. Fakt ten, jakkolwiek nieprzemilczany, nie odbił się jednak zbyt szerokim echem. Nic dziwnego, wszak zespół nie zrobił nic co wstrząsnęłoby sceną muzyczną i skruszyło jej fundamenty. Ale warto zwrócić na nich uwagę. Dlaczego? Choć piękno hip-hopu opiera się o o sampling analogowych płyt, The Pryzmats od początku grają na żywo, wyróżniając się tym spośród innych składów. Jest to ciepłe, przyjemne i bujające brzmienie. Bas pulsuje miękko, gitara gra melodyjnie, a żywa perkusja miło bije bo uszach. Oprócz tego, słychać, że raperzy przykładali się do swoich tekstów. Występują tu rymy podwójne, wielokrotne, a także wieloznaczność słów. Jako słuchacz czuję się doceniony, mając pewność, że ktoś pracował nad tym co i jak mi powie. Momentami The Pryzmats potrafią pokazać również pazur, dzięki czemu nie ukołyszą nas do snu, a raczej umilą czas. I właśnie dlatego warto sięgnąć po "Coś z niczego". Dla samej przyjemności słuchania. Bo nie ważne czy puścimy sobie tę płytę w tle, czy też zechcemy się nad nią skupić. W każdym wypadku sprawdza się świetnie. Plusem jest również dopracowanie. Zespół po wygraniu konkursu Empiku "Make More Music", miał zaledwie miesiąc na przygotowanie materiału i wybrnął z tego obronną ręką. A kawałek "A Vista" z gościnnym udziałem Hanny Drewnowskiej, jakby to określić, jest jak: "Arcymistrzowskie sny, wśród snów cymes, perełka \ Gdy Morfeusz wyjmuje mi duszę jak chustkę z pudełka."

Marcin Dębko
 

Tagi:marcin dębkorecenzje

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.