galeria
Jonas Jonasson "Analfabetka, która potrafiła liczyć"
Wydawnictwo W.A.B. 2015
"Różnica między głupotą a geniuszem polega na tym, że geniusz ma swoje granice". Tymi słowami Jonas Jonasson otwiera swoją drugą, po "Stulatku, który wyskoczył przez okno i zniknął", książkę. Jest to cytat Alberta Einsteina. Niezbyt pocieszający, prawda? Prywatnie uwielbiam narzekać, więc żeby się nie pogrążać, postanowiłem znaleźć przeciwwagę tej tezy. Po przeczytaniu "Analfabetki, która potrafiła liczyć", znalazłem! Oprócz głupoty bezgraniczna jest również wyobraźnia pisarzy, tyle, że przynosi ona o wiele lepsze rezultaty (kilka wyjątków tylko potwierdza regułę). I skoro już przy wyobraźni jesteśmy, tę Pan Jonasson ma nieziemską. Nie żeby pisał science fiction, ale jak w telegraficznym skrócie streścić wszystko co "Analfabetka..." niesie w sobie i ze sobą? Cóż, spróbuję. Trzonem fabuły i osią, wokół której wszystko się kręci jest Nombeko - główna bohaterka. Czarnoskóra Południowoafrykanka, której ciężki los, w narracji Pana Jonassona, nie jest już taki smutny. Oprócz niej mamy szalonego szwedzkiego rewolucjonistę i jego bliźniaków (z których jeden nie istnieje), inżyniera idiotę, agentów Mosadu, amerykańskiego garncarza z paranoją, trzy chinki, bombę atomową, a to wszystko na tle międzynarodowej sytuacji polityczno-gospodarczej od lat 60-tych do 90-tych XX wieku. Państwo spróbują to sobie poukładać (choć polecam już zacząć czytać), a ja w tym czasie sformułuję pointę. Nombeko, jakkolwiek nic nie znacząca jednostka, jest przysłowiowym kamykiem inicjującym lawinę. I czy tylko ja czuję się szary i niepotrzebny, czytając o "analfabetce", która zmienia świat? Bo tego, że gdzieś istnieje jakaś Nombeko, jestem pewien. A może każdy z nas już go zmienił, nie mając nawet o tym pojęcia? Zostawiam Państwa z tą refleksją i głębokim przekonaniem, że wkrótce książka ta wzbogaci kilka domowych bibliotek. Dlaczego? Nie dlatego, że jest zwyczajnie śmieszna. Ona jest absurdalnie śmieszna! P.S. Istnieje piosenka "Strength, Courage & Wisdom" (Silna, Odważna i Mądra), czarnoskórej wokalistki Indii Arie. Jej treść i autorka bardzo przypominają mi Nombeko, więc jeśli posiadają Państwo córkę w nastoletnim wieku (bunt, pryszcze i "zrobię sobie tatuaż") proszę jej to włączyć. Śmiem twierdzić, że będzie to lepsze niż Rihanna ze swoim "chłopcze zabierz mnie na przejażdżkę"
Marcin Dębko
Tagi:recenzjamarcin dębko