Komediom romantycznym zarzuca się m.in. głupotę. Trafnie, ale gdy w sidła miłości wpada naukowiec – intelektualista, zaczyna robić się ciekawie. Bo czy zakochanie da się wyrazić w funkcjach, wykresach i rachunku różniczkowym? Na postawione wyżej pytanie odpowiedzi szuka Graeme Simsion - doktor informatyki w swojej książce "Projekt <<Rosie>>". Don Tillman - wybitny genetyk, wykładowca na prestiżowej uczelni planuje założyć rodzinę. Nie idzie mu to najlepiej. Posługując się jego terminologią, możemy powiedzieć, że w interakcji z płcią przeciwną nie potrafi osiągnąć symbiozy. Inicjuje więc projekt "Żona", mający na celu oddzielenie ziarna od plew i wyłonienie perfekcyjnej kandydatki na partnerkę. Przyjaciel - współpracownik podsyła mu Rosie - totalne zaprzeczenie jego ideału kobiety. Dziewczyna całkowicie dezorganizuje poukładane dotychczas co do sekundy życie profesora. Jak to się skończy? Graeme Simsion zabiera nas na przezabawną wyprawę wyboistym szlakiem wiodącym do serca drugiej osoby. Udowadnia, że miłość rządzi się swoimi prawami, a w zasadzie swoim bezprawiem. Ta książka to personifikacja odwiecznego dialogu, czy raczej konfliktu, jaki toczą między sobą serce z rozumem. Podkreśla nieprzewidywalność ludzkich losów i to, jak z pozoru niepasujący do siebie ludzie potrafią się świetnie uzupełniać. Jeśli Bóg jest miłością, po lekturze zrozumiemy, dlaczego śmieje się z naszych planów. A na koniec mały prztyczek w nos. Profesor Tillman jest irytująco dociekliwy i skrupulatny. Lubi wytykać niedociągnięcia innym. Zrewanżujmy się mu tym samym. Na stronie 32., w 23. linijce tekstu jest błąd. Czy będą Państwo w stanie zgadnąć jaki? Książki w dłoń i do dzieła!
Marcin Dębko
