galeria
29. Tydzień Bibliotek Sokółka świętowała jak się patrzy – dzięki Bibliotece Publicznej, która zaprosiła na spotkanie autorskie Jacka Fedorowicza. Asumptem była najnowsza książka autora „Mistrz OFFU”, ale po prawdzie, postać tego formatu i z takim „bagażem” w dziedzinie kultury nie potrzebuje okoliczności około wydawniczych żeby zgłębiać jej twórcze dokonania…
Jacek Fedorowicz, rocznik 1937 - autor, aktor, scenarzysta, felietonista, satyryk, radiowiec, rysownik, maratończyk. – cytował długą chwilę moderujący spotkanie w Bibliotece dziennikarz Marcin Michrowski.
A co mówił o sobie sam mistrz - mówił, że zawsze chciał pisać, pewnie dlatego już w wieku 5 lat zgłębiał sztukę czytania i pisania. Za jego wczesnym rozwojem intelektualnym stała babcia, niespełniona aktorka, która powodowana także swoimi doświadczeniami zsyłki, wszczepiła mu niemal organiczny wstręt do sowieckiej Rosji – a później peerelowskiej rzeczywistości. Fedorowicz, (matura 1953 r. - apogeum stalinizmu) myślał o studiach dziennikarskich, ale szybko wyparł ten pomysł strach przed, jak sam to ujął, intelektualnym prostytuowaniem się, co było udziałem jego kolegów dziennikarzy. Jako że znalazł w sobie także inklinację malarską – dyplom zrobił w gdańskiej PWSSP. Autor przez lata odkrywał u siebie mnóstwo, jak to nazwał: talencików, ale żadnego talentu przez duże T… spointował, że był-jest swoistym wieloboistą kulturalnym: „tu mu zliczą, tu mu zliczą i złoty medal jest”. Spotkanie obfitowało w anegdoty i wspomnienia z kuchni filmowej, między innymi kultowych komedii w reż. Stanisława Barei - „Nie ma róży bez ognia” (tu Fedorowicz stoi za scenariuszem, dialogami i główną rolą), czy „Poszukiwany, poszukiwana”. Fedorowicz określił siebie „artystą-twórcą zawsze bez etatu”, dziś pewnie powiedzielibyśmy: wolny strzelec, a w czasach słusznie minionych „artysta-prywaciarz” był na cenzurowanym, zresztą, kto nie był… Fedorowicz wspomniał współpracę z radiową „Trójką” (audycja „60 minut na godzinę”). Zaprosił także na prowadzony przez siebie kanał na YT.
Spotkanie autorskie ma swoje prawa, także i tu nie zabrakło możliwości zakupienia książki i otrzymania autografu. Licznie przybyli sokółczanie czekali w ogonku na podpis mistrza i wspólne zdjęcie. Pisząca te słowa, prywatnie gorąca fanka Janka Filikiewicza, także książkę nabyła i bardzo jest ciekawa treści, niebawem ciekawości stanie się zadość…
Aneta Tumiel
fot. K. Bułkowska, Biblioteka Publiczna w Sokółce