Jan Krzysztof Piasecki - poeta z Sokólskiego Wzgórza

Jan Krzysztof Piasecki - poeta z Sokólskiego Wzgórza

Jakie są zalety i wady mieszkania na Wzgórzach Sokólskich? Brakuje Panu czegoś z Warszawy?

Zalety i wady? - Zaletą, jak również wadą mieszkania na Wzgórzach Sokólskich jest dla byłego mieszkańca Warszawy bardzo duża odległość od stolicy. Zalety to nade wszystko tutejsze czyste powietrze, piękna, surowa przyroda i małe zaludnienie. Ludzie są na ogół życzliwi i ciekawi przybyszów. Zaprzyjaźniłem się z kilkoma rodzinami z sąsiedztwa, zawsze mogę liczyć na pomoc z ich strony. Przykre jest postępujące wyludnienie wsi, jednak Sokółka według mnie ma duże szanse rozwoju.
    Oddalenie Warszawy sprawia, że nie mogę uczestniczyć w wielu wydarzeniach kulturalnych. Na przykład jako członkowi Stowarzyszenia Pisarzy Polskich brakuje mi cotygodniowych spotkań z pisarzami, organizowanych przez SPP w Domu Literatury, trudniej mi odwiedzać zaprzyjaźnione redakcje czy znajomych pisarzy czy malarzy. Jednak kilkoro z nich znalazło czas i odwiedziło mnie na Wzgórzach.

Z czego czerpie Pan inspiracje do swojej twórczości?

Inspiracje? - Od dziesięciu lat mieszkam na wsi, na Wzgórzach Sokólskich i muszę powiedzieć, że życie wśród tutejszej przyrody, poznanie ludzi, uczestniczenie w życiu społeczności i doświadczenia dnia codziennego zainspirowało mnie do napisania wydanego już cyklu wierszy "To tylko ślady" oraz zbioru opowiadań. Inspirują mnie przeżycia i doświadczenia osobiste, niektóre zasłyszane historie czy zaobserwowane wydarzenia. Wszystko to musi jednak zostać przetworzone w dzieło literackie, do czego nieodzowna jest wyobraźnia i dużo pracy nad językiem i formą.

Podlaskie zimy dla wielu ludzi są trudne. Jak Pan sobie z nimi radzi?

Podlaskie zimy, gdy tu przybyłem, były surowe, ostatnie trzy były łagodne, ale początek stycznia 2017 z dwudziestostopniowymi mrozami pokazał, że przedwczesne są wnioski o ociepleniu klimatu. Ostre zimy uwielbiam - powietrze jest suche, ciśnienie wysokie, umysł wtedy dobrze pracuje, zmysły wyostrzają się. Mieszkam na kolonii, za wsią, w drewnianym domu otoczonym drzewami, co jest osłoną przed wiatrem. Dom jest dobrze ocieplony, poza tym mam las, więc i drewno na opał. Najwięcej drzewa dostarczają mi bobry, które wycinają drzewostan nad stawami... Zima jest na wsi pewnym odpoczynkiem, bo odpada praca w ogrodzie. Nie mam też prawie turystów (prowadzę agroturystykę Ludomirowo). W zimie szczególnie ważne jest posiadanie sprawnego samochodu.

Co się Panu najbardziej podoba w Sokólszczyźnie?

Co mi się najbardziej podoba na Sokólszczyźnie? - Najbardziej podoba mi się ukształtowanie terenu, klimat i przyroda Wzgórz Sokólskich. Te rzeczki porośnięte wstęgami olszyn, te pagórki, rozległe widoki, łąki i pastwiska, na których pasie się tyle krów, żwirowe drogi, mnogość dzikich zwierząt i ptaków... Podobają mi się małe wioski z drewnianymi domami. Podoba mi się, że tak wielu ludzi utrzymuje się z rolnictwa. Jest bardzo ważne, że tutaj na Podlasiu wyznawcy różnych religii żyją w zgodzie. Mogę też powiedzieć, że ludzie szanują swoją pracę - drogi w zimie są odśnieżane na czas, w lecie często wyrównywane. Poczta zawsze jest dostarczana w terminie. W sklepach i w urzędach obsługa jest uprzejma. Ludzie sobie pomagają. Może dlatego, że jest ich mniej? Bo przeludnienie prowadzi zazwyczaj do agresji.

Jaką radę może Pan dać początkującym poetom?

Rada dla początkujących poetów? - Być sobą, nie silić się na oryginalność i nie podążać za modą. Każdy człowiek jest inny i musi znaleźć swój własny, jedyny język. Ważne jest również czytanie, szczególnie utworów powstałych nieco dawniej, które w Internecie w formie elektronicznej są dostępne i zazwyczaj bezpłatne.


Czy życie w Zalesiu jest formą terapii po wieloletnim mieszkaniu w wielkim mieście?

Jeśli chodzi o czystość powietrza, to życie na wsi, w Zalesiu to terapia dla płuc i całego organizmu. Tak samo ruch i pracę na świeżym powietrzu można uznać za terapię. Uspokojenie zmysłów poprzez obcowanie z przyrodą czy uprawianie ogrodu też można zaliczyć do terapii. Jednak mogę powiedzieć, że wieloletnie mieszkanie w wielkiej aglomeracji sprawiło, że dużego miasta co jakiś czas mi brakuje i mam niekiedy potrzebę zanurzenia się w tłum czy odwiedzenia niektórych ludzi i miejsc. Pocieszające jest to, że nie jestem jak dawniej niewolnikiem tego miasta czy tłumu i zawsze wracam na Wzgórza, gdzie jest mój dom.

***

Uczę się mieszkać na wsi. Już przymrozki,
co robić do wiosny? Zapaść w sen zimowy,
przedtem wyjść do ogrodu, spojrzeć w oczy zimie.

Jakaś ty młoda – wróciłaś z przeszłości,
w zmarzłej kałuży przyglądasz się sobie,
gdy ja stracony poranek poprawiam,
z tym samym błędem powracam co wtedy.

Co z nami będzie?
- To samo co kiedyś.

 

Rozmawiał
P. Krasnodębski   

 

Zdjęcia


Tagi:jan krzysztof piaseckipoeta z sokólskiego wzgórzaTo tylko śladyLudomirowo

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.