galeria
Od czego zaczęła się Pańska przygoda z fotografią?
Wszystko zaczęło się w latach 80. W Zespole Szkół Zawodowych było kółko fotograficzne, to była fotografia analogowa. Ja osobiście do niego nie należałem, ale moi koledzy się w nim udzielali. Aparaty były, my robiliśmy zdjęcia, które potem sami wywoływaliśmy. Robiliśmy ciemnie po łazienkach, piwnicach. Dla młodego człowieka zabawa z chemią przy wywoływaniu zdjęć, była pasjonująca. Potem miałem długą przerwę, ponad 10 lat. Około 2005 roku otrzymałem pierwszy aparat cyfrowy, amatorski Canon. I się zaczęło. Tak naprawdę, uczyłem się robić zdjęcia na dzieciach (śmiech). Dzieci to bardzo dobry materiał szkoleniowy, można wyćwiczyć refleks i ustawianie się. Najlepszą nauką jest praktyka. Oprócz tego: internet, książki, czasopisma. Uważam siebie za amatora, który coś tam poczytał i teraz bawi się w fotografię.
Zdjęć amatorów nie wiesza się na wystawach. A Pan swoją miał.
Miałem. W październiku 2015 roku, Katarzyna Bułkowska z Biblioteki Publicznej w Sokółce zaproponowała mi zorganizowanie wystawy zdjęć portretowych mojego autorstwa. Padł termin – czerwiec, ja dostarczyłem zdjęcia i powstała się wystawa. Były to portery zrobione w przeciągu ostatniego roku.
Dlaczego skupił się Pan na portretach?
Ja po prostu lubię robić zdjęcia ludziom. Na samym początku bawiłem się w fotografię makro, pejzaże i rzeczy tego typu, ale zawsze najbardziej pasjonowało mnie robienie zdjęć innym osobom.
Ludzie nie mają problemu z tym, że są fotografowani?
Zawsze pytam o zgodę na publikację. Zwykle nie mają nic przeciwko, chociaż zdarzyło mi się parę razy, że ktoś nie chciał żebym wstawiał jego zdjęcie. Zawsze szanuję taką decyzję.
Co według Pana jest ważniejsze. Sprzęt czy umiejętności?
Powiem tak: to nie aparat robi zdjęcia, tylko fotograf. Jeżeli ktoś się zna na fotografii, to nawet przy pomocy najprostszego aparatu kompaktowego lub telefonu komórkowego zrobi lepsze zdjęcie niż zupełny amator przy użyciu profesjonalnego sprzętu.
Fotografia to drogie hobby?
To zależy. Amator nie potrzebuje profesjonalnych aparatów za ponad 6 tysięcy złotych, ponieważ taki sam efekt osiągnie przy pomocy o wiele tańszego sprzętu. Tak naprawdę samo body (obudowa aparatu bez obiektywu – przypis red.) nie gra aż tak znaczącej roli. O wiele ważniejszy jest dobry obiektyw. Ja bardzo lubię używać obiektywów ze starych analogowych aparatów. Dają świetne efekty. Mam też jeden, który sam przerobiłem.
Jakie ma Pan plany fotograficzne?
Chciałbym wyjść z fotografią do ludzi. Na przykład fotografować wesela. Być może za rok uda się zorganizować kolejną wystawę. Myślałem też nad stworzeniem małego studia fotograficznego, ale to wszystko to pieśń przyszłości.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Rozmawiał Piotr Krasnodębski