galeria
Czy nasze życie naprawdę należy do nas? Nie jest to tak absurdalne pytanie, jak mogłoby się wydawać. Uważni czytelnicy IS znają już Johna Greena z powieści "Papierowe miasta" i "Gwiazd naszych wina" (o Boże, znów tworzę). Pierwsza opowiada o trudach poznania siebie, druga o wartości życia. Jaką niespodziankę przygotował zatem w swojej najnowszej książce "Żółwie aż do końca" ten uznany autor kultowych młodzieżówek? Aza Holmes cierpi na nerwicę natręctw. Można powiedzieć, że dolega jej hipochondryczna świadomość istnienia. Za namową przyjaciółki - Daisy, Aza angażuje się w poszukiwania zaginionego miliardera. Nagrodą za wskazanie miejsca jego pobytu jest sto tysięcy dolarów, stawką zaś - przywrócenie ojca nastoletnim synom, z których jeden to dawna sympatia Azy. Sympatia wymagająca odkurzenia, zważywszy na okoliczności. Jaki efekt przyniesie amatorska zabawa w detektywa? John Green ugruntował już swą pozycję i unikalny styl. Pisze z myślą o nastolatkach, paradoksalnie trafiając do starszych czytelników. Jego książki niosą w sobie filozoficzną mądrość i uczuciową głębię. By je docenić, trzeba otworzyć głowę i serce. Nie jest to łatwe, gdyż wymaga dojrzałości. Nie pomoże nawet mnogość popkulturowych odniesień. Pomocni okazują się za to bohaterowie, z którymi zżywamy się od pierwszych stron. To młodzi, bystrzy i rezolutni ludzie. John Green stawia na młodość. To okres kształtowania osobowości. Właśnie wtedy rodzą się pytania: Kim jestem? Jaki mam wpływ na świat i swoje życie? Co znaczę na ziemi? "Żółwie aż do końca" to doskonała propozycja dla wszystkich, którzy patrząc w lustro, dostrzegają wątpliwości. Droga Młodzieży! Życzę Wam, byście wzięli sobie do serce słowa Pana Greena, nim staniecie się teoretykami świata, palącymi papierosy w drodze do pracy, chociaż czas na zdefiniowanie problematycznego "ja" mamy do końca życia.
Marcin Dębko