galeria
Julia Gutowska - rocznik ’93. Obecnie specjalista ds. marketingu w sklepie internetowym, z wykształcenia grafik komputerowy. Marzycielka, zakochana w swoim kocie, ładnych rzeczach i poledance.
Pani Julko, gdzie uczyła się Pani fotografii?
Na samym początku kolekcjonowałam ładne zdjęcia z Internetu i gazet, pożyczałam aparat od chłopaka i próbowałam uzyskać podobny efekt. Kiedy już dostałam swój aparat, mama zaczęła kupować mi gazety i książki o fotografii, czytałam i udzielałam się na fotograficznych forach. Na studiach miałam okazję uczyć się fachu od znanych fotografów. Bardzo pomogły mi też zajęcia z malarstwa i historii sztuki, ponieważ fotografia i obróbka - to takie małe dzieła sztuki, w których ważna jest kompozycja i kolorystyka. Najwięcej jednak nauczyłam się po prostu fotografując codzienność, praktykując.
Oglądałam Pani fotki, nie bez przyjemności, kobieta częściej gości w Pani obiektywie…
To prawda, lubię pokazywać piękno i siłę kobiet. Wydaje mi się, że to w kobietach tkwi życiowa siła i odwaga. Mężczyzn z równą przyjemnością goszczę przed obiektywem, ale wydaje mi się, że bardziej się wstydzą być sobą, nie chcą się uzewnętrzniać. Tak czy siak, uważam, że wszyscy są wyjątkowi i piękni.
Jakie to uczucie towarzyszyć z aparatem rodzinom, parom w ich ważnych momentach?
Niesamowite. Jestem bardzo emocjonalna i zawsze wszystko przeżywam. Na ślubach płaczę, na chrztach zastanawiam się - czy woda nie była za zimna, na wieczorach panieńskich - cieszę się razem z dziewczynami. Poznając rodziny na sesjach, często widzę później, jak te małe dzieci szybko dorastają. Miło się to wszystko obserwuje i cieszę się, że mogę w tym jakoś uczestniczyć.
Uwielbiam portretować ludzi bo…
...bo ludzie to emocje, różnorodność i piękno, a bez tych czynników - zdjęcia są nudne.
Najważniejsza sesja, którą zrobiłam…
Chyba jeszcze takiej nie było. Do każdej sesji przygotowuję się tak samo i staram się, żeby wyszło jak najlepiej. Wszystkie są równie ważne, niezależnie czy robię je swoim znajomym czy zupełnie obcym ludziom.
Jakie ma Pani marzenie w związku z fotografią?
Zarabiać na życie z fotografii i zrobić jakąś dużą kampanię fotograficzną.
Bardzo mnie zaciekawiła Pani propozycja - sesja pokoleniowa (fot. obok), proszę o niej opowiedzieć, skąd pomysł chociażby...
Tak wyszło, że otwarcie mojego studia w Sokółce było w okolicach Dnia Babci i Dziadka. Chciałam zaproponować coś ciekawego, innego niż u wszystkich. Poza tym sądzę, że robimy sobie za mało zdjęć z rodziną, z własnej woli nie siadamy i nie uwieczniamy wspólnych chwil, a potem żałujemy, że nie zdążyliśmy zrobić sobie fajnego zdjęcia, na przykład z babcią. Szczególnie, kiedy jesteśmy już dorośli. Nie wiem dlaczego robimy tyle zdjęć tylko małym dzieciom a zapominamy o sobie. Apeluję o poprawę! (śmiech).
Jaki ma Pani stosunek do cyfrowej obróbki zdjęć?
Obróbka zdjęć cyfrowych jest jak wywoływanie zdjęć analogowych w ciemni, czyli niezbędna. Pomaga też fotografowi nadać zdjęciu charakter i dany styl, dzięki któremu to właśnie ciebie wybiera potencjalny klient.
Jest takie zdjęcie, portret Tamary Łempickiej, nie mogę się od niego oderwać, a gdybym sobie zamarzyła - by mieć portret stylizowany na tę artystkę - podjęłaby Pani temat?
Oczywiście! Uwielbiam zawodowe wyzwania, szczególnie te artystyczne.
Gdybym nie fotografowała - to...
...na pewno spełniałabym się artystycznie w inny sposób. Teraz też oprócz fotografowania projektuję graficznie.
Zawodowo jest Pani związana z Białymstokiem, a jak Sokółka jest obecna w Pani życiu?
Jest to moje rodzinne miasto i póki co, to tu mam możliwość robienia zdjęć w domowym studio, z czego bardzo się cieszę, bo w końcu mogę gościć u siebie całe rodziny, dzieci, noworodki, na co nie mogłam sobie wcześniej pozwolić.
Co Panią inspiruje?
Może to banalna odpowiedź, ale chyba wszystko. Pory roku, natura, zachowania i wygląd ludzi, muzyka, której słucham, prace znanych i nieznanych artystów.
Niebawem Dzień Kobiet, choć, każdy dzień powinien nim być, można do Pani „zapukać” z pytaniem o sesję?
Jak najbardziej, zapraszam zawsze. Szczególnie teraz, gdy już nie muszę proponować tylko plenerów i być zależną od pogody. Sesja kobieca to na pewno fajny prezent dla samej siebie.
Serdeczne dzięki za rozmowę. Bierzemy teraz mamy, babcie, córki pod rękę – o męskiej części rodziny, też nie zapominamy - i dzwonimy do pani Julki, żeby wzięła nas w kadr – bo czas mknie tak szybko...
A. Tumiel
***
Prace autorki mogliśmy podziwiać na kwietniowej (2019 r.) wystawie pt. ,,Kobiety” w Bibliotece Publicznej w Sokółce, zainteresowanych odsyłamy na FB: Julkimigawki - Julia Gutowska Fotograf oraz na www.julkimigawki.com.pl