galeria
Łukasz Orbitowski „Kult”
Wyd. Świat Książki 2019
Mógłbym napisać, że zespół Kult założył Kazik Staszewski, a było to w 1982 roku, ale minąłbym się nieco z tematem. Natomiast całkiem do rzeczy byłoby wspomnieć, że rok później w Oławie doszło do Objawień Maryjnych, bo to one stanowią trzon książki Łukasza Orbitowskiego – nagrodzonego Zajdlem fantasty, który jakiś czas temu obrał kurs na szersze wody gatunków literackich. „Kult” inspirowany jest prawdziwymi wydarzeniami, lecz nie pretenduje do reportażu. Orbitowski rezygnuje z dokumentalnego przeniesienia faktów w skali 1:1, a jedynie rzetelnie czerpie z oławskiej historii. Ze względu na spiętrzenie treści skupię się tylko na jednym z wątków, jakie moim zdaniem wysuwają się na pierwszy plan. Książka przybiera formę stenogramu, z relacji świadka utrwalonej na taśmie magnetofonowej. Narratorem jest brat uduchowionego wizjonera. Obnaża ona bezradność ludzi wobec cudów i zjawisk nadprzyrodzonych. Wyodrębnia kilka skrajnych postaw jak jawną niechęć, ślepe, wiernopoddańcze uwielbienie czy cyniczne próby czerpania korzyści i zakulisowe gry o palmę pierwszeństwa. Wszystkie łączy bezrefleksyjność. „Kult” stawia poniekąd pytanie, czy dorośliśmy do życia duchowego? Ale nie tylko. To świetna oławska gawęda o historii, mentalności, mechanizmach działania czy uczuciach. Pełna humoru i trafnych cytatów. Orbitowski mistrzowsko sfabularyzował rzeczywistość. Smaczku dodaje fakt, że nasze miasto również słynie z cudu. Co to dla nas znaczy? Bo „Kult” obrazuje też siłę wiary. Jej nierozerwalność z istnieniem. I choć nie feruje wyroków odnoszę wrażenie, że delikatnie niczym akupunktura kłuje prośbą o świadomość. Bo wiara pełna jest wówczas, gdy idzie w parze z mądrością. I tą zgrabną refleksją kończę na dziś życząc miłej lektury, bo „Kult” można znaleźć w przystępnej cenie na półce jednego z marketów. Zachęcam do poszukiwań. Sensu życia też.
Marcin Dębko