Oj, było fajno! - WŁADYSŁAWA WORONOWICZ

Oj, było fajno! - WŁADYSŁAWA WORONOWICZ

WŁADYSŁAWA WORONOWICZ - 94 lata, całe życie spędziła  w Minkowcach

    W każdej chacie były krosna, trzeba było tkać, trzeba było pobielić mieszkania wapnieju, okna umyć. W Wielki Czwartek, Piątek i w Sobotę - trzeba było iść do kościoła, a w sobotę chleb piekli i bułki, jajka krasili, w łupinach cebuli - kraszalu. W Wielki Czwartek szło się do rowu i obmywało się oczy, żeby oczyścić się, woda była czyściutka i dużo było wody. Najpierw sprzątali chałupy i słomę z łóżka zmieniali - siennikie. W sobotę święconkę nieśli święcić w dużych koszach. My zawsze na drugi dzień świąt szli po wałaczonno* do chrzestnej. Chrzestna jajek przyniesie – oj było fajno! A ja, jak juz za mąż poszłam, miałam 5 chrześniaków, mój nieboszczyk mąż - 3, to farbowałam i po 100 jajek. Dawało się chrześniakom po 10-15-20. A nafarbuj tyla jajek! Potem to jeszcze dawali chrześniakom bułki kawałek - pieroga, najlepszego we wsi piekła śp. Malwina, moja siostra, cukierkow też dawali. Na Wielkanoc, na drugi dzień chodzili i hałokali**. Dla panienek śpiewało się Kanapielku***. A tym, co hałokali też dawało się jajka. Stanie pięć hałokalników pod oknem: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” i „Wesoły nam dziś dzień nastał!” W Wielkanoc do kościoła szli na piechotę, na szóstą, najpierw do Odelska, później do Szudziałowa, później do nas, do Minkowiec ksiądz Gulbinowicz przyjeżdżał.  Wracali i śniadanie było, i wodą święconą trzeba było wszystko poświęcić, stodołu… chleł, oborę. A przed Wielkanocą był post, świniobicie i była wanna galarety, gotowało się białą kiełbasę z pęcakiem – a na to się czekało…, bo bardzo się pościło. Była salona szynka – bo zamrażarki nie było i całą się piekło przy chlebie. A jaka była smaczna, a teraz, ehh… Na drugi dzień świąt - szło się do kościoła - jak w niedzielu. I trzeci dzień świąt był, i my świętowali. Dziatulki moje, ile dzieci było kiedyś, jak wszystko zmieniło się…

 

*włóczenno (wałaczonno, włóczebne) – podarunek, który na drugi dzień Wielkanocy rodzice chrzestni dają swoim chrześniakom.Dawniej był to zazwyczaj węzełek z białego płótna, w którym były obowiązkowo malowane jaja , pieróg (zwykłe ciasto drożdżowe), kawałek „lepszego” ciasta, słodycze i ewentualnie prezent rzeczowy. Chrześniak był odpowiednio przyjmowany, stosownie do wieku i z należną atencją. Z kolei na rodzica chrzestnego najczęściej starano się wybrać osobę o wyższej pozycji w społeczności, co miało zapewnić rodzinie i dziecku prestiż, a także wsparcie materialne.
**hałokać (krzyczeć, śpiewać) - zwyczaj chodzenia mężczyzn, wieczorem 2. dnia świąt po wsi ze śpiewem i życzeniami; odwiedzony gospodarz płacił hałokalnikom lub dawał jajka czy kiełbasę, na poczet przyszłej biesiady.
***konopielka - rodzaj pieśni ludowej o charakterze życzeniowo-zalotnym śpiewanej pannom w trakcie wiosennego obchodu przy akompaniamencie instrumentu. Z Konopielką chodzili wyłącznie mężczyźni, zazwyczaj kawalerowie, ale też i żonaci, którzy tworzyli tzw. kompanie.

Materiał: I.Woronowicz, A.Tumiel

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.