Osiemdziesiąt lat temu zakończyła się w powiecie sokólskim okupacja niemiecka.

Osiemdziesiąt lat temu zakończyła się w powiecie sokólskim okupacja niemiecka.

Wyzwalanie Sokólszczyzny rozpoczęło się w połowie lipca 1944 r. Linię Grodno - Wołkowysk - Bielsk wojska radzieckie osiągnęły do 15 lipca, a linię Kanał Augustowski - Sokółka - Białystok do 26 lipca.

Krasnoarmiejcy do Sokółki wkroczyli od strony ulicy Kryńskiej i Dolnej.

23 lipca w nocy sowieckie samoloty Po-2 zwane potocznie kukuruźnikami dokonały nalotu bombowego. Rano okazało się, że zostały zburzone dwa domy, a w wyniku bombardowania zginęli: Bronisław Jackiewicz lat 67, Jadwiga Zapalnik lat 31, Kamila Bućko lat 36 i Wiktor Bućko lat 12. Dzień później do miasta wkroczyli Sowieci. Rosjanie weszli do Sokółki od strony południowo-wschodniej, z kierunku Kamionki Starej, ulicą Kryńską i z kierunku Słojnik, ulicą Dolną.

Atakując Niemców posuwali się do przodu ogrodami i sadami. W tym czasie Niemcy usadowili się na cmentarzu żydowskim, który położony na wzniesieniu, dawał doskonały wgląd na przedpole.

Podczas niemieckiego ostrzału miasta zginęła rodzina Kozłowskich z ulicy Białostockiej.

"Szyny kolejowe fruwały w powietrzu, jakby były to zapałki, a nie ogromne kawały ciężkiego metalu".

Niemcy przed wycofaniem się z miasta podpalili budynek Landratu, czyli Urzędu Powiatowego przy ul. Grodzieńskiej. Od 1937 roku był on siedzibą Starostwa Powiatowego, a w latach 1939-41 siedzibą sowieckich władz. Na Placu Kościuszki spalili budynek Żyda Zelwiańskiego, w którym w czasie okupacji niemieckiej była siedziba magistratu. Spłonęła też apteka (dziś w tym miejscu stoi biurowiec GS-u) oraz dwie kamieniczki Tyzenhauza (w ich miejscu wybudowano budynek obecnego magistratu). Podpalili pocztę. Ludzie ugasili ten pożar, ale parter uległ zniszczeniu i poczta przez szereg lat funkcjonowała na piętrze.

Wycofujący się Niemcy spalili w koszarach wszystkie budynki nadające się do eksploatacji, kończąc tym samym żywot koszar. W gruzach legła wieża ciśnień. Zniszczono część budynków kolejowych. Wysadzano wszystkie mosty i przepusty. Kiedy wysadzono most kolejowy na rzeczce przy ul. Zabrodzie, to szyny kolejowe fruwały w powietrzu, jakby to były zapałki, a nie ogromne kawały ciężkiego metalu. Zniszczony został przepust za przejazdem kolejowym na ulicy Białostockiej. Olbrzymie szkody spowodowało wysadzenie grobli na jeziorze powodując gwałtowny spływ wody i zalanie łąk na Pognojach i w uroczysku Kraj. Stworzyło to bagnistą zaporę nie do przebycia dla ciężkiego sprzętu i czołgów. Nienaruszony pozostał jedynie słaby most drogowy na Zabrodziu, który Rosjanie wykorzystali do przeprawy przez rzekę Sokołdę.

Wyzwolenie czy kolejna okupacja?

Po trzech latach niemieckiej okupacji znów na Ziemię Sokólską zawitali Krasnoarmiejcy. Sokółczanie mieli jeszcze w pamięci lata sowieckiej okupacji, a dodatkowo żołnierze Armii Czerwonej utwierdzali mieszkańców w przekonaniu, że Polski tutaj nie będzie tylko Białoruska Republika Ludowa. Na szczęście ich twierdzenia nie znalazły potwierdzenia w faktach i już od sierpnia 1944 roku rozpoczęły się w Sokółce rządy Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego.

Ludzie z przerażeniem patrzyli na prowadzony przez wojska radzieckie rabunek ocalałych z pożogi wojennej maszyn, urządzeń i wyposażenia mieszkań. Zwycięska Armia Czerwona pogłębiła zniszczenia, zdejmując drugi tor i jako trofeum wojenne wywiozła go do Związku Radzieckiego. W Kuryłach wycięto cały wysokopienny lasek panu Pietraszowi Powrócił też koszmar wywózek. Rozpoczęły się aresztowania i prześladowania żołnierzy podziemia niepodległościowego oraz osób z nimi współpracujących. Aresztowano pierwszego powojennego burmistrza Franciszka Godlewskiego i wójta Gminy Sokółka Zygmunta Grasewicza. Obaj trafili do Ostaszkowa, do miejsca, gdzie Sowieci przetrzymywali polskich policjantów przed ich zamordowaniem w Miednoje. Jeszcze do lat 50-tych ludzie trzymali w workach suchy chleb na wypadek deportacji na daleki wschód.

Wszelkie przejawy oporu wobec narzuconej nam przez Sowietów władzy komunistycznej miał złamać aparat terroru, którego przedstawicielem był Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego.

Był też element pozytywny związany z końcem niemieckiej okupacji. Po opuszczeniu miasta przez Niemców mieszkańcy z radością zniszczyli słupy elektryczne założone jeszcze przez Niemców, które dostarczały prąd do mieszkań i latarni ulicznych. Taki postęp cywilizacyjny nie był jeszcze wtedy potrzebny mieszkańcom Sokółki. Woleli wieczory spędzać przy lampie naftowej lub świeczkach.

Krzysztof Promiński

fot. Zniszczony budynek Sztabu i Landratu/ z archiwum Mariana Biziuka.

Zdjęcia


W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.