Henry Miller
"Pamiętać, by pamiętać"
Wydaw. Noir Sur Blanc 2001 Henry Miller jest amerykańskim klasykiem, postacią wręcz kultową w gronie literackich buntowników, za sprawą, okrzykniętej obrazoburczą, książki "Zwrotnik raka". "Pamiętać, by pamiętać" jest niemniej szokująca, z tym, że w inny sposób. Jaki? Przyjrzyjmy się jej z bliska.
Miller w "Pamiętać, by pamiętać" wraca myślami do miejsc, wspomnień i ludzi jakich dane mu było spotkać na swojej drodze. Wszystko, co wydarzyło się w jego życiu, odcisnęło na nim piętno i opisuje to w sposób wręcz piękny. W pierwszych rozdziałach przedstawia nam postacie malarzy, z jakimi zetknął go los. Miller rozumiał ich jak nikt, gdyż sam był akwarelistą. Pisze nie tylko o artystach, ale również o ich dziełach. Wyciąga z nich treść, sens i emocje. Nie kończy na powierzchowności swoich towarzyszy. On opisuje ich wnętrze, charakter, myśli, sposób bycia i wartości jakie wyznają. Tak jak jego bohaterowie zostawiali duszę na płótnie, tak on wyciąga ją na wierzch, na stronach swojej powieści, Można wręcz rzec, że portretuje ich słowem, a obrazy te są wspaniałe, wnikliwe, głębokie, dostojne i precyzyjne. Już tylko dlatego warto sięgnąć po "Pamiętać, by pamiętać", a to zaledwie czubek góry lodowej. Znajdziemy tam jeszcze myśli, reminiscencje, opowiadanie, rozprawkę na temat obsceniczności w sztuce oraz przedmowę, która mimo tego, że została napisana w latach 40-tych XX wieku, nadal brzmi aktualnie i sprawia, że przechodzą nas dreszcze. Książkę tę powinni przeczytać wszyscy, bez względu na to, czy wierzą w ludzi, wolność i piękno tego świata. Miller wierzył. Dzięki takim osobowościom jak on, chce się żyć.
Marcin Dębko