Pozytywizm dnia codziennego [FELIETON]

Pozytywizm dnia codziennego [FELIETON]

"Świata nie zmienisz" – każdy z nas słyszał to zdanie milion razy. Rzeczywiście, strasznie ciężka to sprawa, bo to strasznie duża planeta. W pojedynkę się nie uda. A gdyby tak przekonać do tego wszystkich? Też się nie da, bo na tej strasznie dużej planecie mieszka strasznie dużo ludzi. Ciężko przekonać do czegoś grupę osób, a co dopiero 7 miliardów. Tym bardziej, że ponad miliard z nich to Chińczycy. Z jednym Chińczykiem nie da się dogadać, a co dopiero z 7 miliardami i 373 milionami.

Świata nie zmienisz. Ale warto zacząć próbować. Każdy według możliwości. Jasne, duży może więcej. Ktoś może zmieniać świat ma skalę krajową, ktoś na skalę wojewódzką, ktoś na skalę powiatową (a mamy to szczęście, że nasz starosta również bardzo podziela ten pozytywistyczny pogląd pracy u podstaw, a nawet, niczym stachanowiec, wyrabia tej pracy 300% normy dziennie), ktoś na skalę gminy, wsi, własnego podwórka, własnego pokoju. Możesz zacząć zmieniać świat choćby w skali własnego życia. A do tego nie musisz być wcale ani nikim ważnym, ani nikim sławnym. Jeśli jesteś nauczycielem, to wykonując swój zawód z pasją i oddaniem, możesz inspirować innych. Zmieniać ich przyszłość, zmieniać ich świat. A wystarczy, że zainspirujesz choćby jednego ucznia. Jeśli jesteś sportowcem, Twoja wytrwałość i Twoje sukcesy mogą służyć innym za przykład. Zresztą, nieważne kim jesteś. Wystarczy, że wykonujesz swoją pracę sumiennie i rzetelnie, a już zmieniasz świat wokół siebie na lepsze. A czasem by zmieniać świat wokół siebie wystarczy tak niewiele. Wystarczy tylko dzielić się z ludźmi dobrym słowem i serdecznością. Ustąpić staruszce miejsca. Przepuścić kogoś w sklepie w kolejce, gdy ma tylko jedną rzecz, a ty cały koszyk. Dołożyć w aptece parę złotych, których zabrakło emerytowi do leków. Poczęstować przechodnia papierosem. Uśmiechnąć się do kogoś na ulicy. Bo czasem taki uśmiech może uratować kogoś znajdującego się na skraju depresji. Mamy też w Sokółce wiele osób i grup, które działają charytatywnie. Wspaniali Sokółczanie, którzy zmienili świat już wielu ludziom, likwidując z ich światów zimno, głód i dając nadzieję.

A ja? A ja w jaki sposób dokładam swoją cegiełkę? Niewiele potrafię. Kiepski ze mnie człowiek i kiepski ze mnie obywatel. Ale potrafię pisać. No to piszę. Kocham nasze miasto i kocham naszą Sokólszczyznę, dlatego uwieczniam ją w literaturze i jest to mój hołd wobec niej. A najbardziej mi zależy, żeby uratować co się da z tej Sokólszczyzny, która odchodzi na naszych oczach. Tej "pa prostu" "tutejszej", wraz z jej gwarą, jej folklorem i jej swojską swojskością. Unieśmiertelnić ją, zanim trafi do skansenu, a ja razem z nią.

No i oczywiście jest jeszcze nasza lokalna historia. O ile stałe przypominanie mniej lub bardziej znanych tematów uważam za swój obowiązek, to największą radość sprawia mi odkrywanie rzeczy nowych. I nie raz się zastanawiam, jak wiele jeszcze niesamowitych postaci i niezwykłych historii czeka jeszcze na odkopanie i wyrwanie z niebytu. I czasem się zastanawiam, czy gdybym ja ich nie odkopał to czy zrobiłby to ktoś inny... I skoro ktoś tak dysfunkcyjny społecznie jak ja odnalazł swoją rolę w naszej społeczności, to chyba każdy może...

A jeśli już o historii mowa, to najwspanialszym przykładem pozytywistycznej pracy u podstaw był Józef Kłopotowski. Po odzsyskaniu niepodległości Polska potrzebowała gruntownej odbudowy, zarówno w skali krajowej jak i lokalnej. Józef Kłopotowski był człowiekiem niezwykle pracowitym i oddanym swoim ideałom. Nie mówił "nie da się", nie mówił "to wielki kraj, sam nic nie zrobię". A zmienianie świata na lepsze zaczął od Jacowlan. Za cel swojego życia obrał walkę z analfabetyzmem i zbudowanie szkoły i to takiej prawdziwej, murowanej, gdyż wtedy większość szkół mieściła się w zwykłych drewnianych domach. I na tym nie poprzestał. Z własnej nauczycielskiej pensji wspierał uczniów, którym nie przysługiwały państwowe stypendia. Zamienił Jacowlany w pierwszą w tej części Polski wieś spółdzielczą. Bezpłatnie przeprowadził meliorację łąk i pastwisk, oraz podjął się zadania komasacji gruntów. Dzięki jego staraniom wieś zyskała brukowaną drogę, Ochotniczą Straż Pożarną, oraz Spółdzielnię Mleczarską. Zadbał także o rozwój intelektualny mieszkańców, oraz o rozrywkę dla nich. W jego wymarzonej szkole odbywały się spektakle teatralne, działały kółka artystyczne, odbywały się wieczorki taneczne. Wydarzenia kulturalne i towarzyskie ściągały do Jacowlan ludzi z całej okolicy.

Czasem więc jeden człowiek naprawdę potrafi zmienić wiele...

 

Edward Horsztyński

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.