galeria
W sprawie centrum przesiadkowego, którego temat wrócił na ostatniej Sesji Rady Miejskiej w Sokółce, pierwszy zabrał głos radny Tomasz Tolko.
- Już po raz kolejny zabieram głos w tej sprawie, a dokładnie zwiększania środków na tę inwestycję. Dzisiaj znowu zaplanowane jest zwiększenie wartości kosztorysowej tego zadania. Przypomnę, że poprzedni zapis mówił o tym, że centrum przesiadkowe wraz z infrastrukturą ma kosztować 37 317 919,32 zł. Dzisiaj po raz kolejny wprowadzacie państwo zwiększenie aż do kwoty 42 719 419,32 zł. W mojej ocenie, a także zdaniem wielu mieszkańców gminy, jest to astronomiczna kwota, która przekracza granice zdrowego rozsądku. Szczególnie niepokoi zwiększenie wartości kosztorysowej o ponad 5 milionów złotych. Budzi to poważne wątpliwości i nasuwa sporo pytań - zwrócił się Tolko do zastępców burmistrza Sokółki.
Radny zauważył, że przetarg był powtarzany wielokrotnie, a zakres prac został celowo „odchudzony”, aby zmieścić się w budżecie, na który gminę było stać. Teraz, po wyłonieniu wykonawcy, zaangażowaniu prac, tylnymi drzwiami wprowadza się 5 mln zł, by zrobić to, co wcześniej było w zamyśle.
- Przynajmniej tak pan potwierdził ostatnio - że część rzeczy, które próbują państwo teraz wprowadzić, była w poprzednich postępowaniach, ale zostały one “odchudzone” ze względu zbyt wysoką kwotę - kontynuował radny zwracając się do z-cy burmistrza, Antoniego Stefanowicza.
Przypomniał, że w trakcie ostatnich sesji grupa radnych prosiła o szczegóły dotyczące inwestycji, w tym wyjaśnienia problemów z kanalizacją na ul. Kolejowej. Do tej pory nie otrzymali odpowiedzi. Pytał - jak mamy podejmować świadome decyzje bez pełnej wiedzy? Zaproponował, żeby ten, kto wie co zostanie wykonane za te kolejne 5 mln zł, podniósł rękę, ale nikt się nie zgłosił.
Tolko zadawał kolejne pytania Adamowi Kowalczykowi pełniącemu funkcję burmistrza Sokółki: ile razy powtarzano przetarg na tę inwestycję? Czy zakres prac, który teraz chcecie wprowadzić, był wcześniej uwzględniony w postępowaniach przetargowych? Jeśli tak to dlaczego został okrojony? Dlaczego inwestycja uznawana jest za tak pilną? Czy mamy do czynienia z sytuacją kryzysową, czy to próba "zatuszowania" wcześniejszych błędów? Co się stanie, jeśli Rada nie zgodzi się na zwiększenie budżetu? Jakie będą konsekwencje dla inwestycji? Czy gmina próbowała pozyskać zewnętrzne środki finansowe na to zadanie? Dlaczego nie realizujemy go ze środków zewnętrznych? Dlaczego nie skorzystano z możliwości aplikacji o fundusze unijne lub rządowe?
Dopytywał także o roczne koszty eksploatacji centrum przesiadkowego, takie jak ogrzewanie, ochronę, konserwację.
- Czy istnieje ryzyko, że pomieszczenia pozostaną niewynajęte i będą generować koszty bez przychodów? A w związku z rosnącymi kosztami mieszkańcy będą zmuszeni ponosić dodatkowe obciążenia, składając się na utrzymanie obiektu poprzez wysokie podatki? Skoro inwestycja budzi tyle kontrowersji, powinni państwo pozyskać środki zewnętrzne, uzupełnić wkład własny z budżetu gminy i w ten sposób zrealizować tę inwestycję. Myślę, że wówczas żaden z radnych nie będzie miał nic przeciwko jej dokończeniu. Na chwile obecną proponuję taką ścieżkę - zmniejszenie wartości kosztorysowej z 42,7 mln na 37,3 mln zł - tak jak było dotychczas. Przeznaczenie części środków na pilniejsze potrzeby mieszkańców, tj.: 1 mln zł na opracowanie dokumentacji projektowej oraz budowę drogi Kuryły–Bogusze; 2 mln złotych na wkład własny do budowy ulic Wasilkowskiej i Żytniej; przesunięcie pozostałej kwoty środków na nową pozycję w budżecie jako zabezpieczenia wkładów własnych realizowanych inwestycji ze środków zewnętrznych. Proszę o przegłosowanie tego wniosku jako jednego bloku - zaproponował Tomasz Tolko zwracając się do burmistrzów.
Do wystąpienia radnego odniósł się Antoni Stefanowicz, odpowiedział, że umowa z firmą Budimex S.A z Warszawy na budowę centrum przesiadkowego, została podpisana dopiero w wyniku trzeciego przetargu.
- Umowa jest podpisana w formule zaprojektuj wybuduj. Zakres prac został określony w wyniku ekspertyzy budynku oraz ekspertyzy kanalizacji deszczowej. Już po zawarciu umowy została wykonana kolejna ekspertyza budynku, która mówiła o tym, że gmach nie nadaje się do remontu i nie ma sensu tego obiektu remontować, w związku z tym został zaprojektowany nowy. W tej chwili budynek jest chyba w stanie surowym zamkniętym. Jeśli chodzi o kanalizację deszczową, już w czerwcu 2023 r. wykonano taką ekspertyzę. Głównym jej elementem jest kamerowanie. Wyniki tej ekspertyzy był negatywny dla kanału rozpoczynającego się średnicą 1,2 m rozszerzającego się do 1,4 m,wykonany około 40 lat temu z rur bezkołnierzowych, które w wyniku pracy gruntu zaczęły klawiszować, pojawiły się przerosty korzeni przez co drożność kanału jest ograniczona - stąd występujące na terenie Sokółki podtopienia np. ul. Grodzieńskiej, Kolejowej od ronda Solidarności - opisywał z-ca burmistrza.
Stefanowicz po długim opisie prac ziemnych i materiałów związanych z przebudową kanału deszczowego na Kolejowej stwierdził, że wykonanie tak dużego przedsięwzięcia po wybudowaniu dworca będzie marnotrawstwem.
- Najpierw trzeba wykonać wszystkie roboty ziemne, przebudować wszelkie instalacje, a dopiero wtedy można mówić o możliwości ostatecznego zagospodarowania placu przy dworcu - mówił z-ca burmistrza.
Poinformował, że Gmina ma możliwość złożenia wniosku do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na tego rodzaju przedsięwzięcia.
- Wykonamy tę pracę, złożymy wniosek, refundacja jest możliwa do uzyskania w wysokości 80% wartości inwestycji. Jeśli byśmy skutecznie złożyli wniosek i uzyskali dofinansowanie to nasz wkład własny na przebudowę tego kanału wyniósłby nie 5,4 mln tylko odpowiednio mniej - tłumaczył Stefanowicz.
Powiedział, że do wniosku do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dołączono załącznik graficzny na którym przedstawiony jest także zbiornik retencyjny
Do słów burmistrza odniosła się Bogusława Szczerbińska, wiceprzewodnicząca Rady Miejskiej w Sokółce.
- W dzisiejszym wystąpieniu zaprzeczył pan swoim poprzednim wypowiedziom. Na poprzedniej Sesji usłyszeliśmy, że kanały deszczowe zaplanowane na ul. Kolejowej są potrzebne - to oczywiste. Wszyscy wiemy, że infrastruktura w tym zakresie jest w naszym mieście słaba i potrzeba dużych nakładów żeby ją naprawić. Absolutnie nie neguję, że trzeba to zrobić. Natomiast wcześniej usłyszeliśmy o tym, że konieczne jest to jako element budowy centrum przesiadkowego - bo cały czas jesteśmy przy środkach na budowę tego obiektu. Mówimy o środkach na dokończenie budowy centrum przesiadkowego, a teraz okazuje się, że my potrzebujemy pieniądze na wybudowanie kanałów deszczowych. Teraz się okazuje, że wszystko wchodzi w zakres dworca, również pieniądze na zbiornik retencyjny - wyciągała wnioski Szczerbińska.
Podkreśliłam że bardzo dobrze, że na poprzedniej Sesji radni nie zgodzili się na zwiększenie środków na centrum, bo to działanie spowodowało, że Gmina przyłożyła się do wykonania tego zadania, przemyślała tę sprawę. I okazało się, że można to zacząć we właściwy sposób - od właściwego planowania.
- Ta inwestycja już pochłonęła dużo pieniędzy. Zostały pozyskane środki zewnętrzne i teraz - co się stanie, jeśli my tej inwestycji nie dokończymy? Będzie trzeba zwrócić dofinansowanie. Czy nas na to stać, żeby te środki zwrócić? Nie stać nas, więc musimy znaleźć takie rozwiązania, które pozwolą nam tę inwestycję dokończyć. Ale proszę z nami radnymi szczerze porozmawiać i powiedzieć na co konkretnie potrzebujemy pieniędzy. Bo mówimy o centrum przesiadkowym, a ostatnie dwie Sesje koncentrują się na kanałach deszczowych. Rozumiem, że to ma związek i jest dobre, ale czy na etapie planowania nie można było przewidzieć szerokości i ilości rur? To jest zwykłe marnotrawstwo. Wykonane zostały prace, trzeba teraz znaleźć środki, żeby tę inwestycję dokończyć, ale radni i mieszkańcy oczekują jasnych odpowiedzi.Tyle razy pytaliśmy - co będzie mieściło się w centrum przesiadkowym i do tej pory nie uzyskaliśmy odpowiedzi. W mediach rzeczywiście była wypowiedź z-cy burmistrza, ale usłyszeliśmy z niej, że w zasadzie nie jest to dworzec tylko biurowiec. Czy w Sokółce naprawdę potrzebny jest biurowiec? Aż tyle mamy tu biur? Ale zostawmy już tę zasadność, fakt się dokonał, budynek stoi, trzeba go teraz dokończyć, tylko sensownie, a nie tak, że będziemy coraz dokładać 5 czy 6 mln zł. Ile tych milionów jeszcze będzie? Planowanie jest bardzo istotne i trzeba w końcu bardzo porządnie się do tego przyłożyć - podkreśliła Szczerbińska.
Radny Daniel Supronik pytał, dlaczego zadanie dotyczące dworca zostało okrojone z zakresu prac przewidzianych w przetargu.
Burmistrz Antoni Stefanowicz stwierdził, że trudno mu odpowiedzieć na to pytanie, bo nie zajmował się tą sprawą. Dopiero od 16 lipca tego roku zaczął zajmować się największymi inwestycjami gminy. Natomiast burmistrz Adam Kowalczuk powiedział, że nie jego rolą jest odnoszenie się do pytania kto, kiedy i na jakim etapie podejmował decyzje w sprawie dworca.
W dalszej części Sesji Supronik kontynuował temat.
- Jeśli żaden z burmistrzów nie chce powiedzieć, co zostało zdjęte z przetargu na budowę centrum przesiadkowego to na pewno pracownik, który prowadził procedurę przetargową, czyli pan Sarosiek, na pewno ma pełną wiedzę na temat tego przetargu. Proszę mi powiedzieć - co zostało zdjęte? Czy ta kanalizacja była ujęta w pierwszym przetargu, czy nie? - Supronik próbował uzyskać odpowiedź na swoje pytania.
Krzysztof Sarosiek zakomunikował, że był tylko przy pierwszej procedurze przetargowej. Dlatego ciężko jest mu odpowiedzieć, co zostało zdjęte ,ponieważ w tym czasie był na urlopie zdrowotnym.
Supronik dalej dopytywał - czy w pierwszej procedurze było ujęte wykonanie kanalizacji deszczowej.
- W pierwszej procedurze przetargowej był bardzo szeroki zakres robót. Ujęto w niej także przebudowę kanału deszczowego w ul. 11 Listopada, budowę linii ciepłowniczej w tejże ulicy i na terenie przyległym oraz w ul. Gęsiej - poinformował Krzysztof Sarosiek, kierownik referatu planowania i inwestycji w Urzędzie Miejskim w Sokółce.
Radny Supronik po tej odpowiedzi zauważył, że podejrzenia i zarzuty części radnych, że część prac została zdjęta z przetargu, aby obniżyć koszt inwestycji, co pozwoli na podpisanie umowy (bo środków większych gmina nie posiadała),były słuszne.
- Ktoś nieodpowiedzialny odłożył sobie ten problem na bok na zasadzie “będziemy się tym martwić później”, a pokłosiem tego jest emisja obligacji i finansowanie części zadania wyjętych z przetargu w całości ze środków własnych czyli z podatków. To jest moje zdanie, tak nie powinno być, to jest typowy przykład niegospodarności i celowe działanie - przestrzegał Supronik.
Poruszył też temat KPO, z którego gmina powinna skorzystać. 14 października ruszył nabór wniosków na termomodernizację szkół, który pozwoliłby na wymianę źródeł ciepła i dogłębną termomodernizację szkół gminy. Supronik zapytał, czy Sokółka złożyła takie wnioski.
- Nasze szkoły są podłączone do miejskiej sieci ciepłowniczej. Natomiast w szkołach wiejskich pewne zadania z tego zakresu zostały wykonane. Żeby złożyć sensowny wniosek, trzeba prześledzić ocenę formalną i punktową. Na tę chwilę wniosków nie składaliśmy - odpowiedział Antoni Stefanowicz.
Supronik dopytywał o koszty ogrzewania szkół, ale Stefanowicz nie umiał odpowiedzieć.
Placówki edukacyjne mogła pozyskać około 5 milionów zł na uniezależnienie się energetyczne. Jednak władze Gminy Sokółka nie złożyły wniosków do KPO.