Książka Reginy Brett "Bóg nigdy nie mruga" to zbiór pięćdziesięciu lekcji dla osób znajdujących się na życiowym zakręcie. To też przeciwwaga dla zeszłotygodniowych "Lśniących dziewczyn" (bądź dziewcząt). Co sprawiło, że ta skromna dziennikarka stała się jedną z najczęściej cytowanych pisarek, a jej porady przekazywane są z rąk do rąk? "To jest życie, masz ofertę, wykręć numer, je zamów / Jeśli kochasz życie, zamów życia milion kilogramów". Podczas prelekcji do południowokoreańskiego filmu "Jak ukraść psa?" (nie, to nie jest film kulinarny) Pani Beata Marciniak stwierdziła, że mimo tego, iż wychowujemy się w różnych kulturach, dzielimy te same emocje. Nie mogła trafić lepiej. "Człowiek to człowiek, ktokolwiek próbuje poróżnić". Zasady Reginy Brett są uniwersalne i świetnie sprawdzą się pod każdą szerokością geograficzną. Podane w przystępny sposób, poparte własnymi doświadczeniami i historiami otaczających ją ludzi, są wiarygodnie i przekonujące. A że wszyscy mamy gorsze dni (tygodnie, miesiące, lata), wszyscy potrzebujemy czasami wsparcia. Ta książka to dopalacz, lepszy od chemicznych specyfików. Nie tylko nas nie zabije, ale jej efekt utrzyma się dłużej niż parę godzin. Wystarczy zażyć raz, ale wrócić można w dowolnej chwili. Bez ryzyka trafienia na OIOM. Nagłe odstawienie książki nie grozi skutkami ubocznymi. Ton jest ciepły, lecz nie protekcjonalny. Bawi i wzrusza, relaksuje i motywuje, uskrzydla - osadzając twardo na ziemi. Zauważyli Państwo jak pięknie się to równoważy? Właśnie taką równowagę pozwala odzyskać Regina Brett. Można oczywiście pokręcić nosem, że to coaching i zabawa w płytką psychologię, ale po co? Radości bijącej z tej książki nic nie jest w stanie przyćmić. Do tego emanuje z niej szczera chęć pomocy. Jest idealna na jesienną chandrę. I za to Pani Reginie należy się podziw.
Marcin Dębko
