Ryszard Kapuściński "Szachinszach"

Ryszard Kapuściński "Szachinszach"

Ryszard Kapuściński "Szachinszach"
Wydawnictwo Czytelnik 2016

    Ryszard Kapuściński, zmarły w 2007 roku, był naszym wybitnym publicystą, poetą i fotografem. Doczekał się nawet nagrody swojego imienia. Taki zaszczyt nie przypada każdemu. Nic dziwnego, wszak jest jednym z najczęściej tłumaczonych polskich autorów, zaraz po Stanisławie Lemie. "Szachinszach" to wydana pierwotnie w 1982 roku, nowożytna historia Iranu w reporterskim ujęciu. Opowiada o rządach i upadku szacha Mohammeda Rezy Pahlaviego. Kapuściński łączy w niej cechy literata i dziennikarza. Z tego pierwszego ma obrazowy opis i wciągającą narrację, z drugiego rzetelność i wnikliwość. Posługując się takimi narzędziami ukazuje mechanizm, jakim despotyczna władza za pomocą represyjnego systemu, sama kręci na siebie bicz. Choć "Szachinszach" oznacza dosłownie króla królów, lubię tłumaczyć sobie ten tytuł jako szach w szachu. Niewielka książka składa się z trzech rozdziałów jak wstęp, rozwinięcie i zakończenie, z których na szczególną uwagę zasługuje drugi. Kapuściński buduje w nim portret dynastii władcy ze skrawków będących fotografiami, notatkami, kasetami i książkami. Skrupulatność z jaką rozkłada na czynniki pierwsze statyczny obraz jest imponująca. To mozolne konstruowanie wieloelementowej układanki ożywia nieruchome kadry. Historia, choć wydarzyła się w Iranie, mimo kulturowych różnic staje się nam bliska i po czasie możemy wskazać wspólne cechy, jakie łączą ludzi na całym świecie, bez względu na miejsce urodzenia. Bo czy policja polityczna Savak nie przypomina naszej niechlubnej Służby Bezpieczeństwa i nie budzi podobnej niechęci i kumulowanej nienawiści? "Szachinszach" jest jak pustynia. To wahania temperatur od mrozu odrętwienia po skwar gniewu. Skwar, który spali wszystko na swojej drodze, bez względu na cenę, jaką przyjdzie mu za to zapłacić. Atutem Kapuścińskiego jest plastyczność. Historię opisaną jego słowami można przeżyć. Czyta się to z pasją jak dobry scenariusz. Przyswaja z łatwością jak gąbka wodę. I to stanowi jego wyjątkowość. Kapuściński tchnął w reportaż liryczne wręcz życie.


Marcin Dębko

 

Tagi:marcin dębkoDębekRyszard KapuścińskiSzachinszach

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.