galeria
Słabe początki zakończone pasmem sukcesów. Tak można podsumować poczynania KS „Sokół 1946 Sokółka” w sezonie 2022/2023 Podlaskiej Ligi Okręgowej
– Przede wszystkim chciałbym podziękować trenerom i zawodnikom, którzy reprezentowali nasz klub w minionym sezonie. Każdemu, kto dla „Sokoła” zostawił na boisku trochę swojego zdrowia i wysiłku. Tym, którzy dołożyli nawet małą cegiełkę do jego funkcjonowania i rozwoju, dzięki którym wciąż możemy próbować „robić niezłą piłkę” w Sokółce. A szczególnie władzom naszej gminy i powiatu - Staroście Piotrowi Rećko, który nie tylko z racji pełnionej funkcji i poprzez dotacje z urzędu, czy pomoc w transporcie naszych piłkarzy na mecze wyjazdowe, ale też osobiście, bezpośrednio angażuje się w tematy klubowe. Wielkie podziękowania składam także Pani Wiesławie Burnos, Członkowi Zarządu Województwa Podlaskiego. Dzięki jej staraniom otrzymaliśmy ogromny zastrzyk finansowy na sokólski futbol. Tym samym podziękowania należą się również Marszałkowi Arturowi Koseckiemu.
Kłaniamy się też wszystkim ludziom, którzy chociaż raz przyszli na Mariańską 31, by nam kibicować – tak rozpoczął rozmowę z nami Łukasz Lenkiewicz, Prezes „Sokół 1946 Sokółka”.
Wyraził swoją wdzięczność również wobec prywatnych przedsiębiorców, prezesów firm lokalnych, w stosunku do których klub zawsze będzie czuł ogromne zobowiązanie, choć może niewystarczająco dał to swoim dobroczyńcom odczuć. Wymienił również Krystynę Horosz, Skarbnik Klubu.
Drużyna zakończyła sezon na 7 pozycji. A marzyła nawet o awansie do IV ligi. Jednak zadowolona byłaby już z miejsca w pierwszej piątce. Mimo niedosytu, jak twierdzi Prezes, 7 lokata w tabeli ani wstydu, ani chluby im z pewnością nie przynosi.
– Moim zdaniem „Sokół” zawsze musi mierzyć wysoko i mamy zawodników z potencjałem na bycie w czubie ligi okręgowej. Jednak od kilku lat, szczególnie przed każdym nowym sezonem, mamy pewne problemy organizacyjno – finansowe, co też ma wpływ na nasze początkowe wyniki – tłumaczy.
Miniony sezon w wykonaniu „Sokoła” również zaczął się słabo. Być może piłkarze byli jeszcze w tzw. formie wakacyjnej. Trenerzy dość długo szukali optymalnego ustawienia zespołu. W październiku i listopadzie grali już dużo lepiej.
Po jesieni Krzysztof Stelmaszek zrezygnował z funkcji trenera, a jego obowiązki przejął duet - Radek Kabelis i Wojtek Wąsowicz. Już wtedy szanse na awans do 4 ligi były minimalne.
– Chłopaki dostali więc carte blanche i mogli spokojnie, od początku, bez presji, według własnych wizji budować zespół. W pierwszych meczach wiosennych trenerzy ratowali sytuację składem, każdy piłkarz dostawał sporo minut na boisku - opowiada Prezes.
Przyznaje, że w tym sezonie nie było pewniaków, a wszystkich zawodników traktowano równo. Tylko niestety stracili zbyt dużo zupełnie niepotrzebnych bramek, wynikających albo z braku koncentracji zawodników, bądź z ich niefrasobliwości i błędów indywidualnych. Chociaż trzeba przyznać, że pierwsze spotkania ligowe rozgrywane w sierpniu i wrześniu, oraz po przerwie w marcu i kwietniu, były meczami z trudnymi rywalami.
– Fajnie to wszystko zaskoczyło od 21. kolejki ligi okręgowej i od wygranej w Stawiskach z GKS 1:2. Od tego momentu do końca minionego sezonu 7 razy zdobywaliśmy po 3 pkt, raz 1 pkt odnosząc przy tym tylko jedna porażkę. Ostatnim naszym meczem było wyjazdowe spotkanie z „Bocianem” Boćki, wygrane przez nas 1: 4. Podczas tego meczu po raz ostatni w koszulce „Sokoła” wszedł na murawę Krzysztof Stelmaszek - relacjonuje Lenkiewicz.
Największe minusy w grze sokólskiego teamu w ostatnim sezonie, to według Łukasza Lenkiewicza, słabe wejścia w mecz od pierwszej minuty. W kilku spotkaniach już w rozpoczynającym zmagania kwadransie, niepotrzebnie tracili bramkę. Jakby nie mogli się skoncentrować na grze. Brak zdecydowania i zbyt wolne reakcje powodował, że często musieli gonić przeciwnika. Zawodziła też samodyscyplina zawodników.
– Jakie były plusy? Największy to z pewnością ostatnie 9 kolejek w wykonaniu całego zespołu. Chwała trenerom, że choć znali wszystkich piłkarzy i wiedzieli na co ich stać, to przekonali ich do własnej wizji gry. Że udało nam się maksymalnie zminimalizować liczbę własnych błędów, przez co przestaliśmy tracić głupie bramki, nie było już prezentów dla przeciwników. Nasza gra się zazębiała. Naprawdę wszyscy nasi piłkarze prezentowali się na boisku co najmniej dobrze. Mało tego, w końcu kwietnia, maju i czerwcu, to my prowadziliśmy grę i dominowaliśmy w większości spotkań – z zadowoleniem podsumowuje Prezes.
Nie chce wyróżniać żadnego z zawodników, bo uważa, że wszyscy są tak samo potrzebni w klubie. A czy wszyscy w nim zostaną, to zależy wyłącznie od nich samych. Pewne jest jednak, że zmiany w składzie będą i dowiemy się o tym niebawem.
Lenkiewicz zapewnia, że Zarząd „Sokoła 1946 Sokółka”, w zakresie swoich możliwości, stara się stworzyć swoim piłkarzom jak najlepsze warunki do gry. Ma świadomość, że nie są one wspaniałe, a popełniać błędy zdarza się także jemu i innym członkom Zarządu, chociaż starają się, aby w klubie działo się jak najlepiej.
– Uważam, że zrobiliśmy mały krok do przodu. Czujemy, że jesteśmy na dobrej drodze. Chłopaków stać na jeszcze lepsze granie, ustabilizowanie swojej formy, utrzymanie koncentracji przez całe spotkanie. Wielu z naszych piłkarzy ma jeszcze ogromne rezerwy i wierzę, że dzięki naszym trenerom,wprawdzie młodym, ale bardzo utalentowanym, uwolnią je i wejdą na wyższy poziom. A gdy do tego dołączą ducha walki, zaangażowanie przez 90 minut, trochę więcej z serducha i płuc, to bardzo ciężko będzie pokonać „Sokoła” – z nadzieją i dumą kończy Łukasz Lenkiewicz.
Patrycja A. Zalewska
Fot. Klub Sportowy "Sokół 1946 Sokółka"
#piłkanożna #PodlaskaLigaOkręgowa
#PowiatSokólski #Sokół1946Sokółka