Sidney Sheldon "Mistrzyni gry" - recenzja

Sidney Sheldon "Mistrzyni gry" - recenzja

Sidney Sheldon "Mistrzyni gry" Wydawnictwo Amber 2011 - propozycja książkowa

Sidney Sheldon brzmi kobieco, nieprawdaż? W rzeczywistości jest to (a w zasadzie był) mężczyzna. Amerykański pisarz, którego "bestsellery sfilmowano i sprzedano w 300 000 000 egzemplarzy". Autor niezwykle wszechstronny, muszę nadmienić, gdyż "Mistrzyni gry" łączy w sobie elementy powieści przygodowej, kryminalnej, obyczajowej, romantycznej oraz sagi rodzinnej, a w każdej z nich sprawdza się niczym "skarbówka" w nieuchronności. Kate Blackwell, właścicielka międzynarodowego koncernu, kobieta przebiegła, inteligentna i bezlitosna w dniu 90-tych urodzin wyświetla w pamięci swoje życie. Przenosimy się wraz z nią do czasów jej młodości i ludzi, którymi posługiwała się niczym instrumentami. Jesteśmy świadkami intryg i manipulacji do jakich zdolna była się posunąć, by utrzymać swoje imperium na powierzchni, a formalnie wysoko ponad nią. Poznajemy świat karier i finansjery równie bajeczny co pozbawiony skrupułów i nie tyle wyprany z uczuć co wypaczający je. Od nas zależy czy będziemy go podziwiać, czy się nim brzydzić. Wyborna lektura, którą przygotował nam pan Sheldon, mimo swojej objętości nikomu nie pozwoli oderwać się do ostatniego akapitu. Zawrotne tempo, zwroty akcji, wielowątkowość, ach jak to się czytało! "Mistrzyni gry" wciąga, angażuje i... no właśnie. Ale o tym niech Państwo przekonają się już sami. Pozdrawiam!

Mroku "Błękitibiel" 2016 - propozycja muzyczna

Życie lubi zaskakiwać. Rok 2016 w ostatnich dniach uraczył mnie produkcją, która przebiła wszystko z czym zetknąłem się w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Koszaliński raper i producent Mroku, członek zespołu "Bla bla", postać działająca na scenie od lat, niezależny twórca, autor takich albumów jak "Bajki robotów", "Mroczne nagrania", "Znamy się ze słyszenia E.P." własnym sumptem wydał swoje najnowsze dzieło "Błękitibiel". Płytę nietuzinkową nie tylko ze względu na limitowany nakład, zaledwie 500-set sztuk na całą Polskę (z czego jedna jest w Sokółce:), ale przede wszystkim na formę i treść. Płytę wręcz mistyczną, powalającą wykonaniem, perfekcją, konceptem i dopracowaniem. Mroku krytykuje na niej zaślepione, nastawione na konsumpcję i dążące do autodestrukcji społeczeństwo. Hołduje dawnym ideałom, poszukuje iskry człowieczeństwa i stara się ją wzniecić. Jego wersy, podane mrocznym flow (wszak pseudonim zobowiązuje) wywołują gęsią skórkę i nie pozostawiają wątpliwości, że przytoczę kilka: "Ale kiedy noc czule Cię tuli / Powiedz szczerze, nie masz w sobie choć cienia dawnych króli?", "Jesteś z gwiazd, chmur tylko zapomniałeś o tym", "Ale wiesz co na tym końcu najbardziej we mnie tkwi / Błękit Twoich oczu, biel Twojego serca, czerń brwi / Nic nie jest takie, jakim się wydaje, kit ponuro wkroczył do miast \ Ale przynajmniej wiem skąd jesteś... córo gwiazd" sprawiają, że serce zaczyna bić mocniej. Moje uznanie dopełnia fakt, że Mroku sam wyprodukował muzykę na cały album, oprócz ostatniego kawałka. Polecam nie tylko fanom hip-hopu, ale przede wszystkim ludziom w pełnym tego słowa znaczeniu. Płyta do odsłuchu znajduje się w internecie.

Marcin Dębko

Tagi:recenzjamarcin dębko

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.