galeria
Kręcenie na tych terenach kolejnej części „U pana Boga w ogródku” wydaje się zmarnowanym potencjałem. Pora zadzwonić do Patryka Vegi… chociaż równie dobrze można mu wysłać link do XLI Sesji Rady Miejskiej w Sokółce.
Ostatnia sesja odbywała się w napięciu, nie różniła się zbytnio od poprzednich. Do czasu, gdy przewodniczący Rady Miejskiej, Piotr Bujwicki przeczytał list od byłych pracowników firmy Agromech.
Rodzina Soprano
W piśmie, byli pracownicy skarżyli się, że „od wielu lat majątek spółki Agromech jest rozprzedawany, a pieniądze uzyskiwane ze sprzedaży znikają w sposób dla pracowników niezrozumiały i niejasny”, w związku z czym anonimowi prosili o przekazanie informacji do prokuratury.
Jako sprawców takiego stanu rzeczy piszący list podejrzewają burmistrz Ewę Kulikowską, jej brata oraz prezesa Agromechu. Według treści listu, od trzech lat są prowadzone pozorowane próby sprzedaży Agromechu. Zawyżona cena i niemożność sprzedaży ma utrwalić istnienie na terenie firmy „mafii” która miałaby czerpać zyski z nietrafiających do budżetu gminy pieniędzy.
„Brat pani Ewy Kulikowskiej Tomasz F. wynajmuje w naszej firmie ogromną halę wraz z gruntem należącym do Agromechu. Tomasz F. prowadzi dzięki temu działalność, którą należy zbadać szczególnie ze względu na możliwość prania brudnych pieniędzy. Nepotyzm miesza się z krzywdą naszą, czyli pracowników zwolnionych z pracy.” – czytał przewodniczący.
Piszący list odwołując się do działań burmistrz mówią o nepotyzmie, złodziejstwie i poczuciu bezkarności. Tworzenie sieci powiązań przez burmistrz ma następować poprzez rozdawanie posad w radach nadzorczych. Jako przykład podają adwokatów, którzy zasiadają w radach nadzorczych – to oni prowadzili sprawę rozwodową burmistrz i teraz mają jej doradzać w sprawie karnej związanej ze spółkami śmieciowymi.
„To nic innego jak dawanie posad za naszą krzywdę. To pieniądze mieszkańców za prywatne sprawy. Nazwiska adwokatów są do ustalenia i zapewne Ewa Kulikowska nie będzie miała możliwości zaprzeczenia. Jak można tak krzywdzić mieszkańców Sokółki?” – pytają byli pracownicy Agromech – „Wszyscy mamy dość krzywdy i rozkradania majątku. Ogromne podwyżki cen wody są konsekwencją zatrudniania znajomków w sokólskich wodociągach, gdzie brakuje już krzeseł dla znajomków Ewy Kulikowskiej. Prezes Wodociągów jest bezradny. Jego zależność od Ewy Kulikowskiej nie pozwala mu na przeciwdziałanie korupcji i nepotyzmowi.”
Sieć powiązań miałaby sięgać znacznie głębiej:
„Wiadomo nam i jest to do ustalenia przez organy ścigania, że iż nawet burmistrz Choroszczy dostał posadę w jednej z rad nadzorczych jako prezent od Ewy Kulikowskiej, w zamian za co brat Ewy Kulikowskiej dostał od pana burmistrza Choroszczy posadę w radzie nadzorczej w Choroszczy.”
Byli pracownicy domyślają się, że burmistrz niedługo wniesie wniosek o podniesienie kapitału zakładowego Agromechu, co ma dać możliwość wypłaty zaległych premii dla pana Sławomira Sawickiego. Mają również zostać spłacone zaległości wobec banków i innych wierzycieli.
Twierdzą oni, że fikcyjne próby sprzedaży spółki, „która od lat trwa poprzez wsparcie finansowe nas wszystkich” sprawia, że bogacą się na tym burmistrz oraz jej rodzina i przyjaciele. Ma na tym skorzystać głównie brat Ewy Kulikowskiej, a stracić mieszkańcy.
Działająca „spółka-atrapa”, ma mieć za zadanie jedynie wysysać pieniądze od wszystkich mieszkańców gminy.
Piszący list nawołują by zainteresować sprawą prokuraturę i CBA.
Grupa trzymająca POZIOMkę
W ostatniej części listu byli pracownicy przyznali, że chociaż nie podpisali się pod pismem z imion i nazwisk, ale przy rozpatrywaniu sprawy przez organy ścigania nie będzie problemu z ustaleniem ich tożsamości.
„Nasz krzywda i krzywda naszych rodzin musi zostać przeciwstawiona radości złodziejom z grupy Kulikowskiej.”
O dziwo, akurat anonimowość (a nie przedstawione w liście zarzuty) stały się jakimś cudem kamyczkiem, który wywołał lawinę głosów.
Ewa Karczewska usiłując przerwać dalszy odczyt, mówiła, że anonimów się nie czyta i że nie chce tego słuchać.
A jednak się czyta, ponieważ przewodniczący Piotr Bujwicki kontynuował lekturę.
Z kolei prawnik Magdalena Chodyko spytała, czy przewodniczący zdaje sobie sprawę, że czytając anonim przewodniczący bierze odpowiedzialność za odczytane słowa.
Ta uwaga również nie przeszkodziła w odczytaniu końcówki listu i potwierdził, że robi to świadomie.
„My, pracownicy zwolnieni z Agromech, i ci z innych spółek na terenie gminy Sokółka prosimy o przerwanie działalności mafii Ewy Kulikowskiej i przekazania naszych informacji do pogłębienia stosownym organom państwa. Czas na zakończenie działalności tej pasożytniczej grupy. Byli pracownicy Agromech Sokółka”
Przewodniczący skończył czytać list i zapowiedział, że przekaże anonim organom ścigania. Ciekawe, czy organy ścigania powiedzą, że anonimów nie czytają.
Oskarżana w liście burmistrz Ewa Kulikowska zabrała głos… ale jedyny zarzut jaki odparła był ten, który dotyczył spożywania alkoholu, ponieważ w liście byli pracownicy wspominali o rzekomym nadużywaniu alkoholu przez burmistrz. W sprawie reszty zarzutów Ewa Kulikowska nabrała… wody w usta.
„Panie przewodniczący, proszę to przekazać. Natomiast to tylko wyraża poziom tych osób.”
O jakim poziomie mówiła pani Burmistrz? Poziomie czego? Bardzo łatwo jest podpiąć kogoś anonimowego pod osobę o „niskim poziomie” (POZIOMIE CZEGO?), nazwać kogoś konfiturą, konfidentem, kapusiem itp. Zapominamy jednak, że przybierając maskę pracownicy Agromechu mogą chcieć chronić nie tylko siebie, ale również i rodziny.
I to pisze człowiek który sam podpisze się pod spodem pseudonimem. Anonimów się nie czyta, więc nie czytajcie.
Oj, za późno.
Wróćmy jednak do wypowiedzi pani burmistrz. Ewa Kulikowska powiedziała:
„Nie wiem czy to nie jest jakaś zmasowana akcja. Ja rozumiem, że chcecie się mnie pozbyć ze stanowiska i marzy wam się stanowisko burmistrza.”
I przyznam, że mam problem z tą wypowiedzią, ponieważ nie wiem, czy pani burmistrz podejrzewa, że na jej stanowisko dybie Piotr Bujwicki, czy ktoś anonimowy, członek sekretnej zmasowanej akcji.
Nie wiem więc, czy do wspomnianych w liście „zagrywkach mafijnych” nie dochodzą jakieś tajne stowarzyszenia.
„Kod Leonarda da Vinci” jak się patrzy… Na trzeźwo trudno wydać osąd. A tak odnośnie alkoholu:
„Odnośnie alkoholu. Czy to nie pan czasami dzwoniąc po pierwszej turze do mnie – jak ukazał się artykuł na iSokolka z pytaniami do kandydatów na burmistrza, w poprzednim jeszcze startowaniu… Czy to nie pan czasami, bo mogę się mylić, ja pytam - czy pan mi nie groził, że jak nie usunę, to zniszczy mnie pan i powie, że nadużywam alkoholu?” – pytała Ewa Kulikowska.
No cóż, obserwując całą sytuację z zewnątrz mogę tylko zwrócić uwagę na nadużywanie kawy („Kawa z urzędnikiem”) i tak szczerze, nie interesuje mnie czy takie słowa padły, bardziej mnie interesuje odwołanie się do zarzutów pracowników Agromechu.
Ale może, będąc na tak wysokim poziomie, nie słyszy większości głosów ludzi niższego… stanu?
Iksigrek Z.