galeria
Brzmi tajemniczo... niewtajemniczonym tłumaczymy - trwa Białostocka Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę. W pielgrzymce bierze udział również grupa z Sokółki. Postanowiliśmy sprawdzić jak radzą sobie na trasie nasi ziomkowie. Drugiego dnia pielgrzymki wyruszyliśmy ich tropem. Odpoczywających pielgrzymów spotkaliśmy pod kościołem pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Topczewie. W bocznej kaplicy topczewskiej świątyni znajduje się słynący cudami obraz Matki Bożej Częstochowskiej. W czasie „potopu szwedzkiego” (1655-1658) został on pocięty na 76 części i wyrzucony na śmietnisko. Dzięki niezwykłej jasności, która promieniowała w ciemne noce, został odnaleziony przez wiernych, odrestaurowany i umieszczony ponownie w ołtarzu. O niektórych cudach w Topczewie wspomina Jasnogórska księga cudów.
Mieszkańcy ugościli pielgrzymów własnoręcznie przygotowanymi potrawami, a Strażacy z OHP w Topczewie przygotowali chłodny prysznic by ulżyć strudzonym wędrowcom w upalny duszny dzień.
Udało nam się porozmawiać z Księdzem Michałem Urbanem z Parafii św. Antoniego Padewskiego w Sokółce, który prowadzi grupę zieloną. Dowiedzieliśmy się, że w drugim tygodniu, od Góry Kalwarii, mniej więcej po połowie pielgrzymki wiele osób z Sokółki dołącza do pielgrzymujących. Są to ludzie starsi, pracujący, lub ci, którzy maja dzieci, rodziny, obowiązki i nie mogą sobie pozwolić na dłuższe uczestnictwo w wędrówce na Jasną Górę. Większość tras będzie prowadziła piaszczystymi szlakami.
Wędrowcy ruszyli do Hodyszewa, gdzie znajduje się Sanktuarium tzw. Matki Bożej Podlasia jak powiedział nam Ksiądz Urban. „Sanktuarium jest znane, tam mamy jeden z dłuższych postoi. Tam ludzie na pewno przygotują nam poczęstunek. Życzliwość i gościnność na trasie jest ogromna, wiele osób może się zdziwić, że jeszcze jest tylu gościnnych, życzliwych ludzi. Nie tylko na postojach, ale też w czasie drogi. Ludzie wręcz wciskają nam to co mają. Nie odmawiamy, wychodzimy z założenia, że jeśli chcą dać, to trzeba to wziąć, bo dają nam swoje dobre serce. Proszą też o modlitwę za siebie. Niesiemy więc te dary i modlitwę."
Zapytaliśmy też Księdza Michała o cele wiernych, którzy decydują się na tę długą, ciężką drogę: „Ile pielgrzymów, tyle jest różnych intencji. Bardzo wielu ludzi idzie w dziękczynieniu za to co przyniósł rok, prosząc o Boże błogosławieństwo na kolejny rok. Wielu ludzi ma bardzo konkretne intencje, z którymi borykają się na co dzień, najczęściej dotyczą one rodziny, różnych problemów, chorób, nieszczęść. Ludzie chcą dać stwórcy coś z siebie, poświecić się Bogu. Pielgrzymka to rekolekcje w drodze. Ludzie potrzebują czasu żeby się trochę wyłączyć z codzienności, po to aby przeżyć trochę spokoju, wyciszenia, wejścia w siebie, w modlitwę, oczyścić się, nabrać siły do przeżywania codzienności. Idę 14 rok w pielgrzymce i znam tylko jedną osobę, która nie dotarła do celu. (...) W pielgrzymce chodzi o to, żeby się w nią zaangażować duchowo. Jako przewodnicy bardzo o to dbamy, słuchamy ludzi, ich problemów. Sądzę, że jeśli ktoś chce, to pielgrzymka może dać bardzo wiele.“- Ksiądz Michał Urban z Parafii św. Antoniego Padewskiego w Sokółce.
Tropem pielgrzymów dotarliśmy do Sanktuarium Matki Bożej Pojednania w Hodyszewie. Historia jego powstania sięga XVI wieku. W roku 1976 ksiądz biskup Mikołaj Sasinowski przekazał sanktuarium pod opiekę Księżom Pallotynom, którzy są kustoszami Cudownego Wizerunku Maryi do dnia dzisiejszego. 31 sierpnia 1980 roku ksiądz arcybiskup metropolita krakowski Franciszek kardynał Macharski dokonał koronacji obrazu Matki Bożej Hodyszewskiej Królowej Podlasia. Nieodłącznym elementem sanktuarium jest niezwykłe miejsce nazywane potocznie Krynicą. Według tradycji to właśnie tam objawiła się cudowna ikona Matki Bożej i to tu po dzień dzisiejszy bije źródło, a liczni pielgrzymi doświadczają tam działania łaski.