galeria
Wiesław Myśliwski „Ucho igielne” Wyd. Znak 2018
Nie przypominam sobie, by kiedykolwiek wcześniej nazwisko autora tak harmonijnie współgrało z treścią jego książki. Wiesław Myśliwski (z naciskiem na „myśli”) w „Uchu igielnym” zderza starość z młodością. Robi to, lawirując sprawnie między wszystkimi pułapkami, w jakie mógłby wpaść poruszając ten temat. Unika przeintelektualizowania, moralizowania, wartościowania. Książka ta jest świetnie wyważona. Nie można odmówić jej mentorstwa w najlepszym znaczeniu tego słowa. Niemal każdy akapit wieńczy zgrabna pointa. Myśliwski pisze prosto, a wnikliwie. Trzyma w ryzach narrację, nie popadając w przesadę. W „Uchu igielnym” młodość i starość przyglądają się sobie. Wyciągają wnioski. Nie oceniają, choć każde rządzi się swoimi prawami. Myśliwski potrafi niepostrzeżenie zatrzeć granicę między młodzieńczym wigorem, a starczą demencją, przekładając bezlitosny upływ czasu na zabiegi literackie. I jeśli prawdą jest, że postanowił schować pióro do szuflady, polska proza straci ważną postać. Ale nie mógłbym wskazać piękniejszego pożegnania z czytelnikami. „Ucho igielne” to klasa, styl i fason. Głęboki ukłon po przejmującym występie. Tytuł ten znalazł się na liście 10 najważniejszych wydawnictw 2018 roku wg magazynu „Książki”, zaś sam autor jest dwukrotnym laureatem Nagrody Nike. Czy można wymarzyć sobie lepsze ukoronowanie kariery? Albo inaczej, czy można znaleźć lepszą rekomendację? „Ucho igielne” czyta się świetnie, bez względu na wiek. Nie jest dedykowane wybranej grupie, za to uczy zrozumienia. Dodatkowo książka ta jest cudownie wydana. Twarda okładka obłożona błyszczącym papierem z reprodukcją obrazu Stanisława Baja cieszy oko, jest więc idealnym prezentem dla dziadka czy wnuczka. To taki wspólny, międzypokoleniowy mianownik.
Marcin Dębko