galeria
7-dniowy termin, który ma wojewoda na wyznaczenie daty powtórki wyborów wójta Korycina, zacznie płynąć od otrzymania przez urząd informacji z sądu - poinformował PAP Podlaski Urząd Wojewódzki w Białymstoku. W ubiegłym tygodniu sąd oddalił zażalenia - co oznacza, że konieczne jest powtórzenie drugiej tury głosowania w Korycinie.
Postanowienie Sądu Apelacyjnego w Białymstoku zapadło na posiedzeniu niejawnym 4 września. Sąd oddalił zażalenia, co oznacza, że wygasił mandat wójta wybranego w kwietniu i nakazał powtórzenie drugiej tury głosowania.
Skuteczny protest wyborczy w sprawie wyborów wójta w Korycinie złożyła Beata Matyskiel, która przegrała jednym głosem z wieloletnim wójtem Mirosławem Lechem. 21 kwietnia w drugiej turze Lech dostał 732 głosy, Matyskiel - 731. Składając swój protest nie jako kandydatka, a jako wyborca, Matyskiel wnosiła o ponowne przeliczenie głosów, stwierdzenie wygaśnięcia mandatu wójta gminy i o ponowne wybory.
W proteście podnoszony był argument przestępstwa przeciwko wyborom, mającego wpływ na ustalenie wyników głosowania. Mowa była o zameldowaniu w gminie - między pierwszą i drugą turą głosowania - i wpisaniu na listę głosujących osób nieuprawnionych do głosowania - niemieszkających na stałe na terenie gminy Korycin.
Podnoszona była też kwestia naruszenia Kodeksu wyborczego. Chodziło o dopuszczenie do głosowania pełnomocnika nieposiadającego stosownego pełnomocnictwa. Według Kodeksu wyborczego, do każdej tury wyborów wójta konieczne jest oddzielne pełnomocnictwo, by zagłosować za daną osobę. Skarżąca podnosiła w proteście, że w kilku przypadkach pełnomocnictwa były udzielane przed pierwszą turą, ale wykorzystywane też w drugiej, co było niezgodne z prawem.
Sąd Okręgowy w Białymstoku, który badał sprawę, nieprawomocnie unieważnił wybory wójta Korycina, wygasił mandat wybranego tak wójta i nakazał powtórzenie drugiej tury wyborów. Oparł się na przepisach dotyczących głosowania przez pełnomocnika. Uznał za udowodnione, że doszło w tej gminie do posłużenia się tym samym pełnomocnictwem w obu turach głosowania. Sąd nie analizował, ile takich przypadków mogło być, a wziął pod uwagę, że o wyborze zdecydował w Korycinie jeden głos.
Przeprowadzenie ponownych wyborów zarządza wojewoda w ciągu siedmiu dni od dnia zakończenia postępowania sądowego dotyczącego protestu wyborczego - taki jest zapis art. 395 par. 1 Kodeksu wyborczego. O rozstrzygnięciu sąd zawiadamia niezwłocznie wnoszących protest, wojewodę, komisarza wyborczego i przewodniczącego właściwej komisji wyborczej.
Do czwartku Podlaski Urząd Wojewódzki nie dostał jednak żadnej informacji z sądu. Obie instytucje działają w sąsiadujących ze sobą budynkach.
Jak przekazała PAP rzeczniczka wojewody podlaskiego Inga Januszko-Manaches, wojewoda nie może działać na podstawie doniesień medialnych czy informacji pochodzących np. z internetu. "Podstawą podjęcia działań w sprawie może być wyłącznie otrzymanie zawiadomienia z właściwego sądu o zakończeniu postępowania w sprawie rozpatrzenia protestu wyborczego" - poinformowała.
W ocenie prawników Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego, ponieważ wojewoda nie jest stroną tego postępowania (tym samym nie był informowany w trybie przewidzianym dla stron), 7-dniowy termin na wydanie zarządzenia uruchamiającego kalendarz powtórki wyborów, należy liczyć od momentu otrzymania przez wojewodę powiadomienia z sądu.
Według zapisów Kodeksu wyborczego, data tych wyborów musi przypadać w okresie 90 dni od dnia zakończenia postępowania sądowego, ale kalendarz wyborczy może przewidywać skrócone - w rozsądnym wymiarze - terminy wykonania niektórych czynności wyborczych.
Ponieważ nie było zarzutów i sąd nie zakwestionował działalności komisji obwodowych i gminnej, wybory przeprowadzą te same komisje wyborcze, które były powołane do wyborów kwietniowych. Wśród czynności z kalendarza wyborczego są m.in. podanie zarządzenia wojewody do publicznej wiadomości, informacji o numerach i granicach obwodów głosowania oraz obwieszczenia o kandydatach.(PAP)
Grafika: Internet